Music Reference RM-9 Dual Amplifier (Modjeski)
„jak 300B na sterydach”
tekst pochodzi z października 2022
100W wzmacniacz Modjeski oparty na lampach EL34 trafił do mojej kolekcji i zasila drugi system. Zapewnia on bardzo magiczne brzmienie, miejscami słodkie, ale z dużą mocą, bez limitów typowych dla mniejszych wzmacniaczy opartych o 4 lampy EL-34 i zapewniających ok 35W mocy i bez limitów triody 300B. Na pokładzie jest 8szt NRD-owskich lamp RFT EL34 NOS, zapewniają one znacznie ciekawsze i bardziej wyrafinowane brzmienie od rosyjskich i chińskich z aktualnej produkcji. Sterujące to 4szt 6922 Sovtek, z czego 2 pierwsze wymieniłem na Mullard ECC88, w celu jeszcze bardziej muzykalnych doznań, choć i 4szt Sovteków robią dobrą robotę w tym zakresie.
Obudowa wygląda tak jak wygląda, jest drewniana, dębowa, trochę jak DIY. Największe zastrzeżenia wzbudzają zaciski terminali głośnikowych, są niepraktyczne, za małe, za cienkie i nie pasują do nich żadne normalne widły, nie można podłączyć bananów, samych kabli tez nie sposób podłączyć, trzeba by je okręcić wokół zacisku. Nie wiem co konstruktor miał na myśli montując coś takiego, ale zdecydowanie jest to niewygodne.
Na pokładzie nie ma jakichś drogich części, a konstrukcja jest prosta. Układ zbudowany jest na dwustronnej płycie głównej drukowanej, na której znajdują się też 4 gniazda lamp wejściowych. Świetne efekty zapewnia więc nowatorski projekt wraz z transformatorami, a nie ultra drogie podzespoły. Dlatego też ten wzmacniacz mimo świetnego brzmienia nie był wygórowany cenowo, a obecnie, po 30 latach, używane egzemplarze kosztują nominalnie mniej więcej tyle samo co wówczas kiedy były nowe.
Brzmienie
Brzmienie w skrócie można określić jako brzmienie 300B, ale bez jej ograniczeń, czyli magia tam gdzie jest potrzebna i muzykalność z dobrym basem i dużą mocą. Wzmacniacz jest też selektywny i magicznie brzmią te nagrania, które zostały tak zrealizowane i nagrania dobrej jakości z taśm matek analogowych. Wzmacniacz nie upiększa wszystkiego słodką barwą, ale wydobywa ją tam gdzie jest to potrzebne i zostało tak zarejestrowane. W momencie pisania tego tekstu posiadałem łącznie 6 wzmacniaczy lampowych, ale ten wśród nich zdecydowanie potrafi najlepiej snuć muzyczną opowieść i najbardziej chce się go słuchać, stąd porównanie do 300B. Brzmienie nie jest aż tak ekstremalnie czyste i przejrzyste jak wzmacniacz 2A3 PP, który wykonałem, ale wydaje się jeszcze bardziej muzykalny i słuchalny. Neutralne nagrania brzmią jednak neutralnie. Nie jest to wzmacniacz jasny, więc wyraziście brzmiące kolumny (kewlary, metalowe lub ceramiczne kopułki i stożki, czy wstęgi) mogą się z nim polubić. Coś wspaniałego, znakomicie zgrywają się z polykevlarowymi Focalami oraz tioxidową kopułką, a także ze scan speakami. Dlatego mimo, że miałem już 5 wzmacniaczy lampowych ten kolejny trafił do mojego zbioru i bez kompleksów zasila system Nr 2. Wzmacniacz zaprezentował u mnie w domu Esoteric-hifi.com, który wie co może mi się spodobać.
Później napiszę więcej, a tym czasem poniżej recenzja ze Stereophile, który dosyć srogo zakwalifikował wzmacniacz do klasy B, mimo że gra on znacznie lepiej od wielu wzmacniaczy klasy A ze Stereophile. Zapewne pewne problemy z testowanym egzemplarzem miały na to wpływ. Później po 5 latach skorygowali opinie, że pretenduje do klasy A. Myślę, że wygląd miał znaczenie, bo najlepsze produkty nie mogą wyglądać jak zrobione w domu, a ten wzmacniacz właśnie trochę tak wygląda. Wygląd nieco jak DIY, ale brzmienie cudowne i o bardzo dużej mocy. Poruszy każdymi kolumnami, choć na pewno dobór przedwzmacniacza ma znaczenie, aby nie zgubić magii, którą ten wzmacniacz może zaoferować. U mnie do sterowania tą końcówką używam preamp Kondo KSL M-7 klon, który bardzo dobrze się z nią zgrywa, nie gubiąc magii, ale i nie osłabiając możliwości dynamicznych tej końcówki.
Wzmacniacz mocy Music Reference RM-9
Prawda jest taka, że podejście do doskonałości jest procesem ewolucyjnym. W latach 50. i 60. rozkwitły lampowe wzmacniacze hi-fi. Na rynku starły się różne obwody; przetrwali tylko najsilniejsi, dziś uważani za klasykę gatunku. Przykładem może być Marantz 8B. Odpowiednio zmodernizowany za pomocą nowoczesnych kondensatorów sprzęgających, ten wzmacniacz z łatwością mógłby zakwestionować jakość dźwięku wielu renesansowych produktów lampowych. Sztuka rozwija się tylko dzięki projektantom stojącym na ramionach dawnych mistrzów i chwytającym istotę ich rzemiosła przed podjęciem jakichkolwiek „ulepszeń”.
Najwyraźniej Roger Modjeski, patriarcha RAM Labs, właśnie to zrobił. Roger zagłębił się we wzmacniacze mocy w 1981 roku, po kilku latach studiowania projektu Futterman OTL w oczekiwaniu na wygaśnięcie patentu w 1980 roku. Jednym z jego celów była poprawa wydajności obwodu w warunkach przeciążenia. Zwraca uwagę, że w przeciwieństwie do przedwzmacniacza, końcówka mocy dość często przesterowuje się podczas napędzania głośników o średniej czułości SPL. Jak to? Cóż, jeśli potrzebujesz średnio 10 W, ale zapasu 20 dB, aby mieć pewność, że odpowiednio odtwarzasz muzykę fortepianową, przekłada się to na wzmacniacz o mocy 1000 W. Więc jeśli zamierzasz przesterować wzmacniacz dość rutynowo, powrót do zdrowia po przeciążeniu staje się ważnym kryterium wydajności. Odkrycie Rogera było takie, że sprzężenie pojemnościowe Futtermana powodowało poważne problemy podczas przeciążenia. Jego rozwiązanie, zaimplementowane w RM-6, było sprzężenie DC od wejścia do wyjścia i użycie serwa DC, aby utrzymać linię podstawową sygnału wyjściowego na poziomie 0V. Projekt RM-6 został sprzedany firmie Counterpoint i nadal jest dostępny jako Counterpoint SA-4.
Wnioski wyciągnięte z projektu OTL zostały połączone z długotrwałymi badaniami wczesnych wzmacniaczy hi-fi, począwszy od Williamsona z połowy lat 50-tych. Modjeski odnotował kilka interesujących faktów na temat wzmacniaczy tamtej epoki. Prawie wszystkie z nich miały niską moc (15–30 W na kanał), działały z rozsądnym nastawieniem i brzmiały muzycznie, gdy nie były mocno przeciążane. Według Rogera najlepsi z nich — Marantz i Hadley — zachowywali stabilność nawet w przypadku silnego obciążania. To, co wykrystalizowało się z tego wszystkiego, to filozofia projektowania lamp, która kładzie nacisk na doskonałe transformatory wyjściowe, proste obwody i rozsądnego bias dla długiej żywotności lamp. Z tych ram narodził się RM-9.
Projekt
Sygnał wejściowy jest bezpośrednio połączony z połową lampy 6DJ8 podłączonej jako zbalansowany wzmacniacz różnicowy ze sprzężeniem zwrotnym napędzającym końcówkę lampy. Sygnał jest następnie sprzężony prądem stałym do innego wzmacniacza różnicowego 6DJ8. Stąd sygnał jest sprzężony AC, za pomocą pary 0,22 µF WonderCaps, z siatkami kwartetu EL34 pracujących w trybie push-pull. Dwa kwartety dostarczonych lamp wyjściowych są testowane i dopasowywane przez RAM Tube Works z różnicą mniejszą niż 10% zarówno w punkcie pracy polaryzacji, jak i transkonduktancji. Tak więc tylko jeden potencjometr do regulacji biasu i dioda LED są potrzebne dla każdego kwartetu lamp wyjściowych. Jak podkreśla Modjeski, dobrane lampy byłyby korzystne nawet w konstrukcjach z osobną regulacją biasu dla każdej lampy wyjściowej, ponieważ polaryzacja będzie śledzona od lampy do lampy w miarę starzenia się lamp, dzięki czemu obciążenie będzie równomiernie rozłożone między lampami wyjściowymi, co skutkuje zwiększeniem żywotności lamp i wydajności dźwiękowej. Zapewniono również potencjometr do regulacji balansu sterownika i monitor LED dla każdego kanału. Siatki ekranowe lamp wyjściowych są połączone „ultraliniowo” z transformatorem wyjściowym przy 40% napięcia anodowego. Stąd charakterystyki przenoszenia stopnia wyjściowego są pośrednie między charakterystykami tetrody i triody. będąc przy 40% napięcia anodowego. Stąd charakterystyki przenoszenia stopnia wyjściowego są pośrednie między charakterystykami tetrody i triody. będąc przy 40% napięcia anodowego. Stąd charakterystyki przenoszenia stopnia wyjściowego są pośrednie między charakterystykami tetrody i triody.
Kiedy po raz pierwszy przeczytałem w Music Reference o żywotności lamp na 10 000 godzin, poczułem, że to z pewnością pomyłka. W końcu istnieją dziś wzmacniacze lampowe z lampami, które padają już po 1000 godzinach. Dla większości użytkowników 10 000 godzin to około dekada słuchania (około 3 godziny dziennie). Ale MR mówi mi, że to naprawdę prawda; rzeczywiście mile widziana wiadomość! Oznacza to, że średni koszt wymiany rurek RM-9 powinien być minimalny, gdy zostanie rozłożony na cały okres jego eksploatacji. Powodem długiej żywotności lamp wyjściowych RM-9 jest to, że bias jest ustawiony na około 30 miliamperów, co skutkuje wyjątkowo konserwatywnym rozpraszaniem płyt zimnymi lampami.
Transformatory wyjściowe są dość mocne, stanowią ponad jedną trzecią wagi wzmacniacza. Każde z nich zużywa 10 funtów stali krzemowej, są ręcznie nawijane i układane w stosy, a także umieszczane w próżni w gumie silikonowej. Dostępne są odczepy dla obciążeń nominalnych 2, 4 i 8 omów za pośrednictwem mosiężnych zacisków. Zaciski te akceptują gołe przewody (owinięte wokół słupka) lub najlepiej końcówki widełkowe. Uzwojenie trzeciorzędowe służy do dostarczania negatywnego sprzężenia zwrotnego do stopnia kierowcy, jednocześnie poprawiając stabilność w przypadku obciążeń o wysokiej reaktywności. Ilość sprzężenia zwrotnego, a tym samym ogólne wzmocnienie, można wybrać za pomocą 3-pozycyjnego przełącznika dwustabilnego znajdującego się pod klatką lampową, gdzie wszystkie potencjometry regulacyjne są również wygodnie umieszczone (nawiasem mówiąc, do wszystkich można uzyskać dostęp bez obawy o przypalenie palce). Możesz wybrać 10, 14, lub 19 dB sprzężenia zwrotnego podczas odsłuchu, dzięki czemu można dostroić interfejs wzmacniacza/ głośnika. Dostępne wzmocnienie zmniejsza się wraz ze sprzężeniem zwrotnym z 36dB do 27dB. Oznaczenia przełączników „LO”, „HI” i „MED” odnoszą się do dostępnego wzmocnienia. W ustawieniu wzmocnienia HI, wraz z przedwzmacniaczem o wysokim wzmocnieniu, takim jak Music Reference RM-5 lub Counterpoint SA-7, możliwe jest zastosowanie nawet wkładek MC o niskim poziomie wyjściowym (wyjście nominalne 0,5 mV) bez dodatkowego kroku. w górę urządzenia.
Zasilacz zapewnia główne napięcie B+ 450 V i wykorzystuje prostownik półprzewodnikowy. Pojemność zbiornika wynosi 800 µF i zawiera cztery kondensatory do lamp błyskowych Rubycon. Płyta główna jest dostępna przez dolną płytę. Zwykle chciałbyś to zrobić tylko podczas wymiany bezpiecznika. Ale będąc dociekliwym umysłem, naturalnie musiałem tylko rzucić okiem. Jakość części i konstrukcji jest wysoka.
Dodatkowym wymiarem RM-9 jest jego zdolność do łatwego przyjmowania lamp wyjściowych KT88 i 6550. Po prostu retubujesz, a następnie ustawiasz odchylenie do 30mA, stosując tę samą procedurę, co poprzednio: potencjometr odchylenia obraca się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, aby zgasić diodę LED, a następnie odchylenie jest zwiększane przez obrót potencjometru zgodnie z ruchem wskazówek zegara, aż dioda LED po prostu się zaświeci. Podstawowa wersja RM-9 jest wyposażona w EL34, ponieważ w momencie premiery wzmacniacza KT88 były gatunkiem zagrożonym; poza tym Modjeski bardzo lubi EL-34. Nie jest to jednak błaha sprawa i jak zaraz zobaczycie, dobór lamp wyjściowych ma duży wpływ na charakter brzmieniowy wzmacniacza.
Jako dodatkowy miernik elastyczności, powinieneś wiedzieć, że RM-9 może być zmostkowany do ogromnej mocy 200 W na kanał. Jeszcze tego nie próbowałem, ale chciałbym – być może jako kontynuacja tej recenzji.
Wrażenia dźwiękowe
Przyszło mi do głowy, że oznaczenie modelu RM-9 może w rzeczywistości odnosić się do jego dziewięciu żyć lub wcieleń: trzy stopnie wyjściowe razy trzy ustawienia wzmocnienia, co daje w sumie dziewięć permutacji. Roger, czy jest w tym jakaś prawda? W każdym razie pochwalam wszechstronność, jaką zapewnia wzmacniacz. Jednak z punktu widzenia recenzenta to wszystko oznacza dodatkową pracę, prawdopodobnie bez dodatkowego wynagrodzenia.
Moje pierwsze wrażenia z RM-9 dotyczyły tego, co nazywam wersją fabryczną – z końcówką EL-34. Ponieważ wersja KT88 okazała się znacznie bardziej rozrywkowa muzycznie, skondensuję opis wersji standardowej i wyjaśnię zalety wersji KT88.
Uważam, że warto poeksperymentować z ustawieniem GAIN. Nie było zawsze najlepszego ustawienia dla wszystkich obciążeń. Na przykład, z moimi własnymi kolumnami Dahlia-Debra, ustawienie wysokiego wzmocnienia dało bardziej naturalne górne oktawy, ale kosztem lekkiego zasłonięcia sceny dźwiękowej. Ustawienie niskiego wzmocnienia skutkowało niewielką jasnością. Najlepszy kompromis został osiągnięty przy ustawieniu średnim. Tutaj górne oktawy były dobrze zachowane, a środkowe najbardziej przejrzyste.
Uważam, że ocena wzmacniaczy z różnymi obciążeniami głośników jest koniecznością, aby wypłukać ich możliwości w jak największej liczbie kontekstów. W tym celu do moich testów odsłuchowych włączyłem również następujące kolumny: zmodyfikowane przez Kovala stare Quad ESL s, Celestion SL600 s, Acoustat Spectra 22 i MartinLogan Sequel IIs. Niektóre z tych obciążeń są nie tylko dość niewrażliwe, ale także dość reaktywne. We wszystkich jednak przypadkach RM-9 okazał się kompetentnym i nienarzekającym partnerem – nigdy nie przegrywający dynamicznie i z gracją przycinający, gdy jest przyciśnięty do ściany. Rejestry basów były dobrze nakreślone, z dużą ilością szczegółów i definicji wysokości tonu. Nie do końca precyzja i rozciągnięcie basu tranzystorowego, ale jak na wzmacniacz lampowy najbardziej imponujące. Średnie były szczegółowe, ale nie w zbyt analityczny sposób. Na przykład głosy zmasowane były wyraźnie rozdzielone. Można było nie tylko rozmieścić soprany, ale także delikatne męskie głosy w mieszanym refrenie były wyraźnie słyszalne. Struktury środka pasma były płynne i łagodne w najlepszej tradycji lampowej, choć nie przesadnie, romantycznie bujne. Pierwsza próbka posiadała odblaski wzrokowe w górnej połowie, który, o ile wiem, nie jest reprezentatywny dla projektu i mógł być spowodowany wadą próbki. Jedna z lamp wyjściowych przerywała się z przerwami, najwyraźniej z powodu wadliwego gniazda lampy. Poruszając lampą, mogłem przywrócić wysokie napięcie. Druga próbka wzmacniacza z Music Reference od kilku tygodni działa bez zarzutu i w żaden sposób nie może być określona jako jasna. Dokładność brzmienia RM-9 jest bardzo dobra – na przykład bardziej wierna źródłu niż Quicksilver. Podczas dźwiękowej strzelaniny między tymi dwoma wzmacniaczami, RM-9 wyróżniał się tym, że narzucał mniej swojej sygnatury dźwiękowej na odtwarzany dźwięk. Daniel, mój 13-letni syn i czasami asystent, znacznie łatwiej rozpoznał istotę głosu swojej matki podczas wykonywania testu Lesleya kiedy RM-9 był w łańcuchu. Górna średnica i prezencja były dobrze zachowane, ukazując wymaganą ilość słodyczy na alikwotach skrzypiec i bardzo dobra blacha. Góra była nieco miękka, gładka i płynna. Jednak transjenty wysokich tonów były bardzo dobrze rozdzielone, bez towarzyszącego im suwaka czy szorstkości.
Obszarem, w którym osiągi fabrycznego RM-9 nie spełniły moich oczekiwań, było przedstawienie sceny dźwiękowej. Było dobrze, jeśli chodzi o skupienie konturów instrumentalnych i wytyczenie gabarytów sceny dźwiękowej. Odzyskiwanie pogłosu halowego też było całkiem dobre, a jeśli nie jesteś trochę zagorzałym lampofilem, prawdopodobnie nie znajdziesz tu nic złego. Ale dla mnie po prostu brakowało mu przestrzenności, polotu 3D i namacalności obrazu, powiedzmy, Prodigy 150 Monos, a także całkowicie przejrzystej sceny dźwiękowej wzmacniacza klasy A. Niektóre dramaty sceny dźwiękowej zostały wyrwane przez RM-9.
To także cichy wzmacniacz; nie ma szumu ani dużo hałasu z lamp. Byłem więc dość zaskoczony, po 45-minutowej przerwie w zasilaniu, kiedy RM-9 nagle pojawił się problem z przydźwiękiem. Czy to możliwe, że firma energetyczna schrzaniła sprawę? Pokonanie kołka uziemiającego na trójbolcowej wtyczce RM-9 i zamienienie styków gorących i neutralnych w gnieździe prądu zmiennego natychmiast rozwiązało problem. Więc masz jeszcze coś, o co musisz się martwić: twoja lokalna firma energetyczna psuje polaryzację sieci.
W tym momencie rozprawy wpatrywałem się w sympatyczny wzmacniacz, wybitnie słuchalny, bez znaczących słabości, a jednak taki, w którym po prostu nie mogłem się zakochać. Kompetentny wzmacniacz w porządku, ale bez aspektu wydajności, którym można by się naprawdę ekscytować. Brakowało mu ostrości średnich tonów, od której się uzależniłem: tej kombinacji przezroczystości i rozdzielczości przestrzennej, która przyciąga twoją niepodzielną uwagę, ponieważ tak ściśle naśladuje wrażenia na żywo.
Wykorzystanie KT88
Początkowo zebrałem wszystkie KT88, które miałem pod ręką, aby ponownie zretubować RM-9. Pamiętaj, mówimy o wielu KT88s. Miałem dwie dopasowane pary odmiany Gold Aero, które oszczędzałem na deszczowy dzień. A robiąc naloty na Quicksilver Monos, udało mi się zebrać niezbędną ilość lamp wyjściowych. Później Music Reference dostarczył mi parę dopasowanych kwartetów chińskich KT88, których używałem do większości odsłuchów.
To był niesamowity widok! Policz je, osiem świecących KT88. Tekstury średnich tonów były teraz zdecydowanie bogatsze i bardziej soczyste, a także odrobinę ciemniejsze. Wyższy bas był pełniejszy i nie tak zwarty w porównaniu ze standardową wersją. Ale najbardziej zauważalna różnica dotyczyła obrazowania. Namacalność konturów obrazu przeszła od dobrej do imponującej. Przejrzystość sceny dźwiękowej i rozdzielczość przestrzenna również poprawiły kilka stopni. Teraz znacznie łatwiej było zwizualizować wymiary hali i odzyskać pogłos hali. Kontury obrazu były konsekwentnie namacalnie skupione. To, co opisuję, to pod tym względem poważne zdolności wywoływania gęsiej skórki. Julianne Baird (The English Lute Song , Dorian 90109) śpiewająca przez łańcuch obejmujący sequel II, procesor Wadia 2000 i Transport Arcama Delta 170 dał mi przeczucie najlepszego dźwięku CD, jaki kiedykolwiek słyszałem. Była tam, spójnie skupiona w przestrzeni, bez śladu rozmycia w wyższych oktawach, a ta delikatna gra dźwięku bezpośredniego i halowego została wyraźnie rozwiązana. Generalnie reprodukcja średnich i wyższych oktaw była gładka i pozbawiona krawędzi, bez rozmycia i ziarnistości.
RM-9 ponownie ustanowił swoje mocne strony dynamiczne. Nawet z żądnymi mocy Sequel II nie miał żadnych problemów z uzyskaniem liniowego, nieskompresowanego zakresu dynamiki, rozszerzającego się od miękkiego do głośnego i potwierdzającego jego zdolność do wdzięcznego przycinania, gdy naprawdę mocno naciskany.
Podsumowanie
Niewątpliwie, jak lubi mówić AT&T, wersja RM-9 KT88 to właściwy wybór, warty dodatkowych 300 dolarów. Za skromny wzrost ceny zasadniczo otrzymujesz wzmacniacz stereo z możliwościami obrazowania, które mogą konkurować z tymi, które zwykle zapewniają tylko monobloki. Nie ma poważnych słabości dźwiękowych. Bas nie jest tak zwarty i rozciągnięty, jak ten dostępny z pieców tranzystorowych. Ale jest konkurencyjny w stosunku do basu dowolnego wzmacniacza lampowego, jaki do tej pory słyszałem. RM-9 wyraźnie przegrywa z monoblokami VTL 300 pod względem uderzenia i autorytetu, ale jest równie mocny w szczegółach basu i definicji. Średnie i wysokie tony są płynne fakturalnie i łagodne. Nie ma rozmycia ani krawędzi towarzyszących transjentom wysokich tonów. Dokładność barw to kolejna mocna strona RM-9; bardzo mało podbarwia reprodukowany dźwięk. Góra jest nieco miękka, wyższy bas ciut luźny, a średnie można by zarzucić trochę ciemnego brzmienia – przynajmniej w wersji KT88. Ale ogólnie rzecz biorąc, RM-9 robi bardzo niewiele, aby ingerować w istotę muzyki.
Nie zapominajmy o wydłużonej żywotności lamp i potencjalnej niezawodności konstrukcji. Mówię o potencjale, bo niezawodność implikuje osiągnięcia, o których w przypadku RM-9 nic nie wiem. Ale przynajmniej od kilku miesięcy, kiedy z nim żyję, zaimponował mi jako rodzaj wzmacniacza, który może lizać i dalej cykać.
Zarówno Wolkanie (rasa humanoidalna zamieszkująca planetę Wolkan), jak i ludzie byliby zadowoleni z RM-9. Łączy w sobie dobry wygląd, logiczne wykonanie i rodzaj muzycznego zaangażowania, które my ludzie bardzo cenimy. W swoim wcieleniu KT88, RM-9 zasługuje na silną rekomendację klasy B.
Na stanowisku testowym Music Reference RM-9 wykazywał płaską charakterystykę częstotliwościową podczas napędzania obciążenia rezystancyjnego 8 omów przy 1 W. Wyjście prawego kanału było o około 0,2 dB wyższe niż lewego.
RM-9 rozwinął moc 103,5 W przy 8 omach (20,15 dBW), 102,9 W przy 4 omach (20,12 dBW) i 96,2 W przy 2 omach (19,8 dBW), mierzonych odpowiednio na odczepach 8, 4 i 2 omów. Impedancja wyjściowa wynosiła 0,3 oma, umiarkowana wartość dla wzmacniacza lampowego. THD i szum w funkcji częstotliwości były mniejsze niż 0,5% w paśmie audio. Wszystkie pomiary wykonano na lampach wyjściowych KT88.— Robert Harley
Dick Olsher zrecenzował RM-9 Mk.II w październiku 1994 r. (Vol.17 No.10)
Moje ostatnie spotkanie z RM-9 miało miejsce w grudniu 1989 roku (t.12 nr 12, s.105). Zachwycił mnie jego wyrównany balans tonalny, możliwości obrazowania i uwodzicielski środek pasma – szczególnie w zestawie z KT88 – i dałem mu mocną rekomendację w klasie B.
Teraz, prawie pięć lat później, Music Reference wypuściło wersję Mk.II, która, przynajmniej na papierze, wydaje się zawierać tylko drobne ulepszenia. To samo w sobie jest dowodem prima facie , że podstawową konstrukcją RM-9 był dźwięk. High End ma za sobą historię wypuszczania niczego niepodejrzewających produktów publicznych — w efekcie prototypów — z nienaruszonymi wszystkimi błędami projektowymi i/lub problemami z niezawodnością. Podstawowym założeniem było to, że konsument powinien chcieć uczestniczyć w tym mimowolnym programie „testowania”. Z kolei Roger Modjeski z Music Reference jest dumny z odrabiania lekcji i wypuszczania produktu dopiero po jego zakończeniu.
Przyjrzyjmy się bliżej Mk.II. Moc wyjściowa została podniesiona ze 100 do 125 Wpc — [ wzrost o 1 dBW — wyd. ] — nowa drewniana rama jest bardziej przyjemna wizualnie, a przełącznik On/Off jest teraz w stylu rocker. Pięciodrożne zaciski są nowe — są wykonane z litej miedzi, są szersze, mają ćwieki ¼” i są zdecydowanie bardziej zgodne z moją wrażliwością. Bezpieczniki lamp wyjściowych są teraz zamontowane od góry wraz ze wskaźnikami „Fuse-Out” – duża wygoda – a lampy wejściowe/sterujące to 6922, testowane przez RAM Labs.
Ale najważniejsze ulepszenia – te w zasilaczu – są niewidoczne. Na przykład magazynowanie energii w kondensatorach zostało zwiększone o 50%. Najważniejsze, według Rogera, są podwójne dławiki, które zostały dodane do zasilania poza istniejącą siecią filtrów – filtr dedykowany dla każdego kanału. Te dławiki nie tylko poprawiają działanie filtrujące, ale także służą do poprawy separacji prawego/lewego kanału. Co najlepsze, cena detaliczna RM-9 jest prawie taka sama, jak w 1989 roku: 2950 dolarów w dębię z uzupełnieniem lamp wyjściowych EL34C. Dodatkowe wykończenia i dodatki do lamp wyjściowych ( np . KT88) są dostępne jako opcje.
Użyłem Mk.II do napędzania elektrostatów Audiostatic ES-100 . Moje oczekiwania dotyczące brzmienia były w najlepszym razie skromne – w końcu, patrząc na ulepszenia, niewiele sugerowało żadnych skoków w wydajności. Ale święta krowo! Mk.II miał wyraziste obrazowanie, niemal magicznie tworząc zaskakująco przezroczystą scenę dźwiękową – taką, jakiej przyzwyczaiłem się oczekiwać tylko od najlepszych wzmacniaczy mocy na świecie. Tekstury harmoniczne były słodkie, płynne i nasycone niezwykłą dokładnością barw; rozdzielczość niskiego poziomu była porównywalna z rozdzielczością dowolnego wzmacniacza, który próbowałem z Audiostatics – w tym niektórych znacznie droższych wzmacniaczy światowej klasy; a niższe średnie były dobrze uformowane tonalnie, z pełnym spektrum dynamicznej ekspresji.
Szybko zdecydowałem, że pozycja Hi-Gain (najniższe ustawienie sprzężenia zwrotnego) jest najbardziej wyrazista przestrzennie i wykonałem wszystkie moje krytyczne odsłuchy w tej konfiguracji. Aby lepiej ocenić osiągi RM-9 w dolnych oktawach, dodałem do ES-100 panele niskotonowe Audiostatic SW-100. Było mnóstwo napędu basu i finezji transjentów, a wyższy bas był pełny tonalnie, z odważnym, dynamicznym brzmieniem, które nadało wiarygodności reprodukcji wiolonczeli i kontrabasu.
Powiedziałem mojej żonie Lesley, że musi usłyszeć ostateczny test Lesleya – Lesley on Lesley – z tym nowym wzmacniaczem. Słuchając Anyone in Love (Lesley & the Santa Fe Sound Machine, Vital Music VF003), była zdumiona dokładnością palety harmonicznej i czystą werwą rzucaną przez RM-9.
„To najlepszy wzmacniacz, jaki słyszałam na tych głośnikach” – stwierdziła. Ukłoniłem się.
– Trzymaj się go – powiedziała do mnie. Prawidłowy.
Roger był na tyle uprzejmy, że dostarczył mi dwa dopasowane kwartety chińskich lamp KT88C, więc przystąpiłem do odsłuchu RM-9 z nimi zainstalowanymi. RM-9 brzmiał drastycznie inaczej z dopełnieniem KT88 – jakby gigantyczny reflektor zalał wyższą średnicę, klarując i oczyszczając tekstury harmoniczne. Żywsze były również dźwięki harmoniczne, co ukazywało nieco magię KT88. Jednak było też subtelne, jasne zabarwienie górnej średnicy i niższej góry; ani niższe średnie i wyższy bas nie były w pełni rozwinięte. Balans basu był nieco lżejszy i miał zmniejszone poczucie napędu i dynamiki. Wróciłem do EL34, które przywróciły wyraźny rytmiczny napęd wyższego basu i niższej średnicy, więc będę ich używał, dopóki nie będę mógł wypróbować tego wzmacniacza z kilkoma oryginalnymi NOS KT88.
Uważam RM-9 Mk.II za autentyczny amerykański klasyk. Zapomnij o McIntosh 275 czy Marantz 8B – nie brzmią tak dobrze. Pomimo swojej konfiguracji stereo i skromnych rozmiarów, RM-9 jest prawdziwym pretendentem do klasy A. — Dick Olsher
Specyfikacja wzmacniacza mocy Music Reference RM-9
Konstrukcja w całości z lampą próżniową. Moc wyjściowa: 100Wpc (20dBW). Impedancja wejściowa: 100 kΩ. Czułość wejściowa: regulowana, 0,4–1,2 V.
Wymiary: 17¾” W x 11¾” D x 6½” H. Waga: 60 lbs.
Numery seryjne sprawdzonych próbek: 137 i 198 (Mk.I); nie zanotowano (Mk.II).
Cena: 2450 USD ze stopniem wyjściowym EL34, 2750 USD ze stopniem wyjściowym KT88; obudowa dębowa w standardzie, ale palisander jest dostępny opcjonalnie za dopłatą 100 USD (1989-1994). Wzmacniacz nie jest już dostępny (2013)
Producent: RAM Labs/Music Reference (1989) Music Reference, 1758 Calle Boca del Cabron, Santa Barbara, CA 93101 (2013) Strona internetowa: www.ramlabs-musicreference.com .
Historia Rogera Modjeski’ego
Niestety po walce z rakiem Roger A. Modjeski zmarł 11 grudnia 2019 roku w wieku 68lat, ale RAM TUBES kontynuuje jego dziedzictwo. Chociaż Roger jest bardziej znany ze swoich innowacyjnych projektów wzmacniaczy lampowych i przedwzmacniaczy, posiadał znaczną wiedzę na temat lamp próżniowych i sposobów ich najlepszego wykorzystania w aplikacjach. Nawet posuwając się do pisania własnych aplikacji dla konkretnych lamp, takich jak EL-84, którą wybrał do użycia we wzmacniaczu RM-10, aby wyprodukować 35 watów na kanał, podczas gdy norma wykorzystująca aplikacje z podręczników lamp wytwarzała mniej więcej połowę tego.
Roger dostał swoją pierwszą zawodową okazję do projektowania obwodów lampowych w 1978 roku w Harold Beveridge Inc. (HBI) w Santa Barbara w Kalifornii. Roger zaczynał jako konsultant ds. projektowania w HBI, ale awansował na głównego inżyniera. To właśnie w HBI Roger zaprojektował przedwzmacniacz RM-1 (wraz z towarzyszącym mu zasilaczem RM-2 i aktywną zwrotnicą RM-3). RM-1 był całkowicie lampowym przedwzmacniaczem sterowanym bezpośrednio serwo (jeden z pierwszych, które używały serwomechanizmu) z nie jedną, ale dwiema sekcjami gramofonowymi. Teraz zbudowanie przedwzmacniacza lampowego, który używał w tym czasie wielu lamp w obwodzie, nie było niczym niezwykłym, ale przy dwóch sekcjach gramofonowych musiało być cicho. Roger rozumiał, że wiele projektów w tamtych czasach i do dziś używało 12AU7, 12AT7 i 12AX7 w obwodach przedwzmacniacza i sekcji gramofonowej. Jednakże, Podczas swoich badań Roger odkrył, że 6DJ8/6922 jest bardzo odpowiednią lampą do audio, z jej liniowością i zdolnością do uzyskania idealnego wzmocnienia dla obwodu RM-1. Ponadto fakt, że niezwykle ciche lampy, które działały w sekcji gramofonowej, były również łatwo dostępne, zachęcił Rogera do użycia 6DJ8/6922 jako lampy z wyboru dla RM-1.
Po odejściu z HBI, Roger założył RAM LABS (spółkę macierzystą RAM TUBES and MUSIC REFERENCE ) w 1981 roku. W tym czasie Roger opracował komputerowy tester lamp sygnałowych przy użyciu zastrzeżonego oprogramowania, które zaprojektował do użytku na komputerze Apple II. Roger nigdy nie unikał wyzwań, i w tym celu jego pierwszy projekt obwodu w RAM LABSbył przedwzmacniacz RM-4 (wzmacniacz z ruchomą cewką), zrodzony z wyzwania, że wzmacniacz lampowy dla wkładki z ruchomą cewką był „niemożliwym”. Jego doświadczenie w HBI już powiedziało Rogerowi, że można znaleźć odpowiednie lampy 6DJ8/6922 dla obwodu, a on potwierdził to, opracowując sprzęt do pomiaru tego, co nazwał „współczynnikiem RAM”, najpierw ręcznie, a potem później, oraz do dziś przez komputer. Większości sukcesu RM-4, a wkrótce potem w pełni funkcjonalnego przedwzmacniacza RM-5, nie udałoby się osiągnąć bez szeroko zakrojonych badań i zaufania Rogera do lampy 6DJ8/6922, a także do komputerowego testera lamp RAM , który testował i ocenił je.
Do tego momentu Roger nie projektował lampowego wzmacniacza mocy (pomysł, że projektował wzmacniacze Beveridge z napędem bezpośrednim, był mitem), głównie z powodu braku odpowiedniego sprzętu do testowania lamp mocy. Zmieniło się to w 1984 roku, kiedy Roger dodał tę funkcję do testera lamp RAM . Zanim to zrobiliśmy, trzeba było przezwyciężyć szereg wyzwań. Roger odkrył, że proces testowania lamp mocy jest zupełnie inny niż testowanie lamp przedwzmacniacza o niskim poziomie szumów. Testowanie lamp mocy wymagało ekstremalnej precyzji, aby uzyskać dokładne dopasowanie. Jako takie, RURY RAM był pierwszym, który zaoferował dwuparametrowe dopasowanie zarówno polaryzacji, jak i transkonduktancji. Roger zdał sobie sprawę, że samo dopasowanie biasu jest bezwartościowe, chyba że dopasowanie zostało wykonane przy precyzyjnych napięciach i prądach konkretnego wzmacniacza, w którym miały być zainstalowane lampy. Według Rogera ta realizacja sprawiła, że konwencjonalne dopasowanie stało się żartem, ponieważ jego badania wykazały, że dopasowanie biasu i transkonduktancji jest jedynym sposobem, aby stopień wyjściowy działał optymalnie.
Mając teraz możliwość testowania lamp mocy, Roger zaprojektował wiele uznanych przez krytyków wzmacniaczy. Pierwotnie przeznaczony do RM-6, pierwszy projekt Rogera Output Transformerless (OTL) został sprzedany Mike’owi Elliottowi i stał się Counterpoint SA-4. Roger podążał za tym, co wielu uważało za jego największe osiągnięcie, podwójny ultraliniowy wzmacniacz RM-9, zaprojektowany dla lampy EL-34, ale również zdolny do pracy z lampami KT-77, KT-88 i 6550. Obwody sprzężenia zwrotnego (wzmocnienia) RM-9 były wówczas innowacją, a wraz z wersją MkII Roger połączył wszystkie lampy wyjściowe, udostępnił wszystkie bezpieczniki z górnej płyty i zapewnił wskaźniki LED, aby użytkownicy wiedzieli, kiedy bezpiecznik się przepalił i rura, która była odpowiedzialna za to dmuchanie. Kolejną innowacją był wzmacniacz RM-10, który wykorzystywał lampę EL-84 (parę na kanał) w sposób osiągający 35 watów na kanał, podczas gdy wcześniej połowa była normą. Ostatnim dużym wzmacniaczem produkcyjnym Rogera był RM-200. Ten projekt wykorzystywał obwód różnicowy i był wzmacniaczem hybrydowym wykorzystującym zarówno obwody lampowe, jak i półprzewodnikowe. Większość wzmacniaczy hybrydowych wykorzystuje lampową sekcję wejściową z półprzewodnikową sekcją wyjściową. Jednak Roger odwrócił go i zastosował lampową sekcję wyjściową z lampami KT-88 lub 6550. Chociaż było to nieszablonowe myślenie, prawdziwa innowacja wynikała z faktu, że wzmacniacz zwiększał moc wraz ze spadkiem obciążenia głośnika i pozostawał stabilny do obciążenia 1 oma. Ten projekt wykorzystywał obwód różnicowy i był wzmacniaczem hybrydowym wykorzystującym zarówno obwody lampowe, jak i półprzewodnikowe. Większość wzmacniaczy hybrydowych wykorzystuje lampową sekcję wejściową z półprzewodnikową sekcją wyjściową. Jednak Roger odwrócił go i zastosował lampową sekcję wyjściową z lampami KT-88 lub 6550. Chociaż było to nieszablonowe myślenie, prawdziwa innowacja wynikała z faktu, że wzmacniacz zwiększał moc wraz ze spadkiem obciążenia głośnika i pozostawał stabilny do obciążenia 1 oma. Ten projekt wykorzystywał obwód różnicowy i był wzmacniaczem hybrydowym wykorzystującym zarówno obwody lampowe, jak i półprzewodnikowe. Większość wzmacniaczy hybrydowych wykorzystuje lampową sekcję wejściową z półprzewodnikową sekcją wyjściową. Jednak Roger odwrócił go i zastosował lampową sekcję wyjściową z lampami KT-88 lub 6550. Chociaż było to nieszablonowe myślenie, prawdziwa innowacja wynikała z faktu, że wzmacniacz zwiększał moc wraz ze spadkiem obciążenia głośnika i pozostawał stabilny do obciążenia 1 oma.
Chociaż nie jest to pełna historia człowieka, który wyróżniał się w swoim zawodzie przez 40 lat, ale ta narracja dostarcza odpowiedniej historii badań Rogera Modjeski’ego nad lampami i doświadczenia z projektami obwodów lampowych.
Modjeski RM 9 test
Modjeski RM-9 review
Modjeski RM 9 opinie
Music Reference RM-9 test
Music Reference RM-9 opinie
Music Reference RM9 review