Wzmacniacze tranzystorowe o brzmieniu podobnym do lampowego
Będę rozwijał jeszcze ten tekst w przyszłości, bo byłem lub jestem w posiadaniu 12 modeli z poniżej wymienionych, względnie były u mnie na odsłuchu. Testowałem także 3 klony Pass Aleph opisanych poniżej.
Często pojawia się pytanie, czy istnieją jakieś wzmacniacze tranzystorowe, które brzmią jak lampowe. Miałem doświadczenie z takimi produktami (wymienionymi poniżej), a niektóre z nich brzmiały zupełnie jak lampa. Spróbuję wykorzystać doświadczenie własne i innych aby określić, które wzmacniacze tranzystorowe najlepiej zaspokoją gusta miłośników lamp. Doświadczenie pokazuje, że w największym stopniu lampowy charakter prezentują wzmacniacze tranzystorowe Single Ended w klasie A, a najlepiej jeszcze z transformatorem wyjściowym (jak stary Pathos). Mogą mieć stopień wstępny na lampach, ale nie muszą aby uzyskać dobry lampowy całościowy charakter.
Najlepsi przedstawiciele takiej filozofii należą niestety głównie do produktów Vintage (nawet jeśli firma nadal istnieje, to produkuje obecnie bardziej uproszczone konstrukcje, które już słabiej naśladują lampę). Dzieje się tak, gdyż wzmacniacze tranzystorowe SE mają wiele ograniczeń praktycznych, są droższe w produkcji, cięższe, mimo doskonałego dźwięku. Mają małą moc (zwykle 20-40W, maksimum jakie spotkałem to 100w), bardzo się grzeją, istotnie nagrzewając pomieszczenie jak piecyk olejowy, mimo mocy zaledwie kilkudziesięciu watów. Główną wadą jest zwykle brak wydajności prądowej, tzn że te wzmacniacze są bardzo czułe na spadki impedancji kolumn i źle wysterowują trudne kolumny o nierównej impedancji. Najlepiej więc aby były to kolumny 8 ohmowe o wyrównanej impedancji. Niektóre takie wzmacniacze grają dobrze wyłącznie małymi z kolumnami 8 ohmowymi i to dwudrożnymi.
Powyższy pogląd mogą jednak zmienić współczesne produkty o innej, unikalnej topologi, jak Resolution Audio, który w niektórych systemach, może zagrać nie tylko jak lampa SE, ale nawet lepiej niż lampa.
Dobrze lampowy charakter naśladują nieraz hybrydy, ze stopniem wstępnym na lampach, a pozostałe stopnie na tranzystorach (ale nie single ended). Jednak nie jest to już brzmienie jak lampa, tylko podobne, ale brakuje mu już sporo do brzmienia najlepszych i mało wydajnych wzmacniaczy tranzystorowych single ended.
Pominę w zestawieniu wzmacniacze tranzystorowe, typowe piece, o ciepłym brzmieniu, często w klasie A, bo oprócz ciepłego brzmienia i wygładzonego, ich brzmienie może przypominać lampę jedynie dla niewyrobionego ucha. Niektórzy uważają, że stare Krele KSA50 i Accuphase w klasie A (A20, A30, A45 i inne), czy stary Mark Levinson 25W w klasie A mają lampowy charakter, co moim zdaniem nie jest prawdą. One po prostu łagodnie brzmią, mają zaokrąglony i mało męczący, ciepły dźwięk, ale nie ma blasku, powietrza, obecności jak z lampy. Podobnie nie biorę pod uwagę wzmacniaczy cyfrowych i w klasie D, jak Bel Canto, ICEPower B&O i innych, bo ich brzmienie jest oszukane, zaokrąglone i bez emocji, jak wykastrowane i nikomu ich nie polecam. Przez chwile (wieczór – kilka dni) może się wydawać, że ich brzmienie jest super, ale potem po wnikliwej analizie okazuje się monotonne i dobre wrażenie było tylko wrażeniem, uzyskanym przez prezentowanie muzyki w jednakowy nudny „niby lampowy” sposób, bez względu na jej rodzaj. Lepszy już wtedy okazuje się często zwykły tranzystorowiec, w klasie AB. Modne i chwalone moduły Hypex – klasa D, wstawiane do aktywnych kolumn też bym stosował wyłącznie do napędzania modułu basowego. Niewprawnemu słuchaczowi może się spodobać aktywna kolumna w 100% napędzana takim modułem, ale zwykle nie jest on osłuchany z tym ile życia, namacalności, rozdrganego powietrza wokół instrumentów i obecności, alikwotów i wybrzmień, które długo trwają zapewniają dobre konstrukcje lampowe i niektóre Single Ended tranzystorowe. We wzmacniaczach cyfrowych wybrzmienia instrumentów szybko się kończą, tak jakby nagle były ucinane bez coraz cichszych wibracji, to właśnie nazywam wykastrowanym dźwiękiem.
Najlepiej lampowy dźwięk imitują:
Ze stajni Pathos
Firmę Pahtos Acoustics założyli we Włoszech w 1994r Gaetano Zanini, Gianni Borinato oraz Paolo Andriolo. Siedzibą jest Vicenza na północy Włoch. Produkty Pathosa to połączenie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Najwyższa jakość wykonania, niespotykany design, unikalna sygnatura dźwiękowa. Produkty Pathosa nie są podobne do żadnych innych na rynku, ani optycznie, ani konstrukcyjnie, ani sonicznie.
Twin Tower (integra) single ended, inpol, klasa A (35w), w układzie bez sprzężenia zwrotnego znajdują się też ciężkie transformatory. Używałem go 1.5 roku
Polecane tylko kolumny 8ohmowe i raczej dwudrożne. Dobrze spisuje się także w biamplingu z dobrą końcówką tranzystorową na bas.
- Power Output: 2 x 35 W at 8 Ω
- Frequency Response: 13 Hz ÷ 78 kHz ±0,5 dB
- THD: 0, 5% do 35w
- Signal-to-Noise Ratio: 90 dB
- Input Impedance: 100 k Ω
- Dimension (W x H x D): 470 x 240 x 450 mm
- Weight: 42 kg
- wzmacniacz ten długo gościł w moim systemie (w starej wersji z drabinką rezystorów, zamiast potencjometru z cyfrową regulacją chipem z drabinką rezystorów BB). Niektórzy twierdzą, że to starsze rozwiązanie było nieco lepsze.
InPower (monobloki) single ended, klasa A (80w) VINTAGE byłem w posiadaniu
Monoblokowe wzmacniacze Pathos Acoustics InPower reprezentują ewolucję obwodu INPOL®, oryginalnie stworzonego wraz z narodzinami zintegrowanego wzmacniacza TT. Celem projektu InPower było zaprojektowanie wzmacniacza zdolnego do napędzania wszystkich głośników. nawet w dużych pomieszczeniach, z tą samą jakością dźwięku znaną z Twin Towers.
W stopniu wstępnym pracują lampy triodowe. Zbalansowany stopień wejściowy napędza układ Podwójnego INPOL®, bez sprzężenia zwrotnego, w układzie znajdują się też ciężkie transformatory.
Uzyskano wyrafinowanie i muzykalność typową dla TT. InPower odtwarza dźwięk, który jest znakomicie „lampowy” pod względem muzykalności, ciepła i przejrzystości, z szybkością i dynamiką typową dla najbardziej szanowanych wzmacniaczy SS. InPower wprowadza na świat prawdziwie unikalnego połączenia siły i pasji.
pozostała specyfikacja:
Impedancja wejściowa: 100 kOhm
Pasmo przenoszenia: 5 Hz ÷ 60 kHz ± 0,3 dB
Stosunek sygnału do szumu: 98 dB
THD: <0,4% do maksymalnej mocy
43kg sztuka
wzmacniacz ten gościł w moim systemie
Pathos Inpol 2, hybryda Inpol klasa A (45w)
obecnie jest oferowana wersja mk2 ze zwiększona mocą przy 4ohm do 75w i wyższą ceną
Technologia Inpol 2 zbudowany jest jako hybryda z amplifikacją w klasie A (45 W) i imponująco szerokim pasmem przenoszenia w układzie bez sprzężenia zwrotnego. Brak transformatorów w układzie (uproszczony inpol). Sekcja przedwzmacniacza jest całkowicie lampową konstrukcją, zbalansowaną i zoptymalizowaną pod kątem zasilania stopnia wyjściowego MOSFET, aby uzyskać maksymalny efekt.
Classic II lub III (hybryda – integra 70w klasa AB lub zbrydżowany 270w) prowadziłem odsłuchy w wersji jako monobloki
Klasa brzmienia jednak niższa od powyższych, ale przekaz jest emocjonalny. W wersji mono, w jakiej go słuchałem dźwięk wyraźnie się poprawia. Lampowa sekcja preampu pracuje w klasie A, a tranzystorowy stopień końcowy pierwsze 12W oddaje w klasie A, by potem przechodzi do klasy AB.
- Specyfikacja
- Output Power: 2 x 70W @ 8 Ohm, 2 x 130W @ 4 Ohm,
- Inputs: 5 line, including one balanced (XLR)
- Frequency response: 2Hz ÷ 100kHz
- THD: <0.05%
- Signal/noise ratio: 90dB
- Input impedance: 100kΩ
- waga 11kg
- wzmacniacza tego słuchałem w wersji mono u kogoś z kolumnami Audio Physic
.
Ze stajni Pass (ALEPH VINTAGE)
Firma Pass Labolatories Inc została założona w 1991r przez Nelsona Passa. Wkrótce po rozpoczęciu działalności biznesowej uruchomił prace nad wzmacniaczem tranzystorowym typu single-ended, pracującym w klasie A. Pierwszą konstrukcją, która trafiła do sprzedaży, była entuzjastycznie przyjęta jednokanałowa końcówka mocy. W historii Pass Labs bardzo ważnym okazał się rok 1994. Najpierw wprowadzono udoskonaloną wersję modelu Aleph, także w tym roku do Nelsona Passa dołączył Wayne Colburn, który rozpoczął prace nad udoskonaleniem przedwzmacniacza i nad nowym przedwzmacniaczem gramofonowym.
Firma Pass Labs nadal istnieje, ale produkuje obecnie typowe piece o żelaznym brzmieniu.
Uwaga: klony Passa sprzedawane i reklamowane jako świetne kopie nie brzmią tak jak oryginały, proszę się nie łudzić, że klon Aleph 3, 4, 5 zabrzmi tak jak oryginał. Przetestowałem je i mają mało wspólnego z oryginalnym barwnym brzmieniem Passa Aleph z lat 90. Klony brzmią głównie jasno, raczej szczupło i cienko. Dlatego często pojawiają się na rynku wtórym, bo ktoś kupił lub je zbudował i był niezadowolony.
First Watt J2 (25w 8ohm -13W dla 4ohm, mała moc i wydajność prądowa)
Specyfikacja: wzmacniacz mocy ze stopniem wyjściowym JFET oraz wejściami symetrycznymi i single-ended. Moc wyjściowa: 25Wpc na 8 omów (14dBW), 13Wpc na 4 omy (8dBW). Pasmo przenoszenia: 4 Hz – 100 kHz, -1 dB. Impedancja wejściowa: 100 kiloomów. Czułość wejściowa: 280 mV = 1 W, 1,4 V = moc znamionowa. Zniekształcenie: 0,025% przy 1W na 8 Ω przy 1kHz. Balanced input CMRR: -60dB przy 1kHz. szum: 100μV nieważony, 20Hz – 20kHz. Zysk: 20dB. Impedancja wyjściowa: 0,4 oma. Współczynnik tłumienia: 20. Zużycie energii: 200 W.
Wymiary: 17 „(430 mm) W przez 5,5 cala (140 mm) H przez 15 cali (380 mm) D. Waga 11,4 kg
Aleph 2s (100w)
SPECYFIKACJA
Wzmocnienie 20 dB niezbalansowane, 26 dB zbalansowane
Odpowiedź częstotliwościowa – 0,5 dB przy 2 Hz, -2 dB przy 100 KHz
Moc wyjściowa 100 W/kanał 8 omów 200 W/kanał 4 omy
Maksymalna napięcie wyjściowe 40 woltów, 10 amperów
Zniekształcenia (1 kHz) 0,5% przy 100 W, 8 omów
1% przy 200 watów, 4 omy
Impedancja wejściowa 10 Kohm,
Współczynnik tłumienia 100 nominalnie
Pobór mocy 300 watów x2
Wymiary 12 „szer. x 12″ gł. x 10,5” wys
Waga przesyłki 60 funtów.
bardzo dobry, ale trudno go kupić
Aleph 3 (30w) posiadałem dłuższy czas
SPECYFIKACJA
Wzmocnienie 20 dB
Odpowiedź częstotliwościowa – 0,5 dB przy 2 Hz – 100 KHz
Moc wyjściowa 30 W/kanał 8 omów
60 W/kanał 2, 4 omy
Maksymalne napięcie wyjściowe 23 wolty, 8 amperów
Zniekształcenia (1 kHz) 0,2% przy 30W, 8 omów
1% przy 60w, 4 omy 1% przy 60 watów, 2 omy
Impedancja wejściowa 23 Kohm
Współczynnik tłumienia 100 Przesłuch > -80 dB 20-20 KHz
Pobór mocy 250 watów
Wymiary 12 „szer. x 12″ gł. x 6” wys
Waga przesyłki 38 funtów.
wzmacniacz ten gościł kiedyś w moim systemie
Posiada małą moc, a brzmienie nie jest zbyt potężne, ale bardzo barwne. Wzmacniacz wymaga 2 drożnych kolumn o stabilnej impedancji, najlepiej 8 ohmowych
Aleph 5 (60w) słuchałem i porównywałem z Aleph 4
SPECYFIKACJA
Wzmocnienie 20 dB niezbalansowany, 26db zbalansowany
Odpowiedź częstotliwościowa – 0,5 dB przy 2 Hz -2db przy 100 KHz
Moc wyjściowa 60 W/kanał 8 omów
90 W/kanał 4 omy
Maksymalne napięcie wyjściowe 30V, 8A
Zniekształcenia (1 kHz) 1% przy 60W, 8 omów
3% przy 90w 4 omy
Impedancja wejściowa 10 Kohm niezbalansowane, 25 Kohm zbalansowane
Współczynnik tłumienia 50 nominalnie
Przesłuch > -80 dB 20-20 KHz
Pobór mocy 300 watów
Wymiary 12 „szer. x 12″ gł. x 10.5” wys
Waga przesyłki 60 funtów.
wzmacniacz ten gościł w moim systemie
Aleph 4 (100w) wybitny, chyba najlepszy pośród modeli Aleph, ale trudno go kupić. Prowadziłem odsłuchy w swoim systemie i wcześniej u dystrybutora
SPECYFIKACJA
Wzmocnienie 20 dB niezbalansowany, 26db zbalansowany
Odpowiedź częstotliwościowa – 0,5 dB przy 2 Hz -2db przy 100 KHz
Moc wyjściowa 100 W/kanał 8 omów (producent nie podaje ile jest przy 4ohm, należy założyć, że moc nie wzrasta – nie posiada więc wydajności prądowej)
Zniekształcenia (1 kHz) 1% przy 100W, 8 omów
Impedancja wejściowa 10 Kohm niezbalansowane, 25 Kohm zbalansowane
Współczynnik tłumienia 80 nominalnie
Przesłuch > -80 dB 20-20 KHz
Pobór mocy 500 watów
Wymiary 12 „szer. x 12″ gł. x 10.5” wys
Waga przesyłki 110 funtów.
wzmacniacza tego słuchałem pierwszy raz u dystrybutora JBD w Wilanowie z kolumnami Zoller Metropolis Solution
.
Blue Circle VINTAGE
Blue Circle Inc była kanadyjską firmą z Ontario. Twórcą BC był Gilbert Yeung, który przeszedł na emeryturę w 2019, a firma została zlikwidowana, gdyż była to w zasadzie „firma jednego człowieka”. Serwis starych urządzeń Blue Circle przejęła inna firma z Kanady.
Blue Circle BC2 (75w monobloki) może wydawać się brzydki, wygląda jak stary kaloryfer, ale bardzo dobrze gra. Z odpowiednimi kolumnami w 100% jak dobra lampa, ale lubi kolumny 8ohmowe. Nie posiada wydajności prądowej, więc impedancja musi być liniowa. Dobrze spisuje się także w biamplingu z dobrą końcówką tranzystorową na bas. Był w moim systemie przez 1.5 roku.
waga 55Lbs sztuka
wzmacniacz ten długo gościł w moim systemie, jako główny wzmacniacz
Styczeń 1997 tekst Doug Schneider – DAS SoudStage!
Wzmacniacz monobloki Blue Circle BC-2
Przedwzmacniacz BC-3 firmy Blue Circle, z obudową ze stali nierdzewnej i dużymi drewnianymi pokrętłami sterującymi, wygląda na tyle inaczej, aby nadać mu charakterystyczną elegancję wizualną. Mimo to BC-3 zachowuje wystarczająco konwencjonalny wygląd, aby nie wyróżniać się zbyt daleko w tłumie. Posiadam przedwzmacniacz BC-3 i wygląda i brzmi znakomicie. Jego towarzysz, wzmacniacze monoblokowe BC-2, wznoszą niezwykłą filozofię projektowania Blue Circle na kolejny szczebel drabiny. Podobnie jak BC-3, BC-2 jest przede wszystkim projektem Gilberta Yeunga z Blue Circle.
Kilka miesięcy temu Gilbert pojawił się jako gość osobisty w moim mieszkaniu, aby zapewnić odpowiednie ustawienie swojego sprzętu. Gilbert właśnie położył drugi wzmacniacz na podłodze. Błyszcząca płyta czołowa ze stali nierdzewnej złapała cień słońca i błyszczała na mnie.
Z radiatorami biegnącymi wzdłuż górnej części wzmacniacza, wyglądają jak każda pięciocylindrowa strona silnika V-10. Są prawie tak samo duże!
Niezależnie od tego, co wybierzesz, z pewnością mają wyjątkowy wygląd. BC-2 jest długi (25,5 cala) i dość wysoki (16,2 cala), ale niezbyt szeroki (10,25 cala). Wzmacniacz jest konstrukcją monoblokową, więc potrzebne są dwa.
Chociaż panel przedni jest wykonany ze stali nierdzewnej, cała obudowa jest wykonana z drewna. Tak, drewno! Gilbert stworzył BC-2 w metalowej obudowie, ale „nie brzmiał tak dobrze” – stwierdził. Drewno natomiast miało bardziej odpowiednie właściwości rezonansowe i dlatego zostało wybrane. Dostępne wykończenia dla Twojego wzmacniacza? Standardowym wykończeniem jest czarny dąb. Opcjonalne wykończenia obejmują czerwoną wiśnię, złoty dąb i satynową czerń, a także inne wykończenia na życzenie. Według mnie wykończenie Red Cherry jest najlepsze i ładnie pasuje do moich głośników Von Schweikert VR-3 i sprzętu Sound Rack. Kiedy tego dnia Elsa wróciła do domu, ponownie westchnęła, ale uśmiechnęła się i powiedziała: „Wyglądają świetnie!”
Unikalna konstrukcja sięga do sedna wzmacniacza. BC-2 to konstrukcja lampowo-tranzystorowa z pojedynczym zakończeniem. Być może istnieją jeszcze inne tego typu konstrukcje hybrydowe, ale to pierwszy, jaki znam. BC-2 wykorzystuje
pojedynczą lampę (na wzmacniacz) do wzmocnienia napięcia. W stopniu wyjściowym zastosowano tranzystory, co zapewnia mu doskonałe możliwości napędu. Przypuszczam, że jego najbliższym krewnym będą znakomite, półprzewodnikowe wzmacniacze typu single-ended firmy Pass Labs. Podobnie jak niektóre modele Pass Labs, BC-2 zapewnia wystarczającą moc do zasilania szerokiej gamy głośników. W przypadku BC-2 daje to 75 watów na kanał. Gilbert Yeung jeździ nawet swoim własnym Martinem Loganem CLS z parą BC-2, co jest notorycznie paskudnym obciążeniem.
Wzmacniacze BC-2 po raz pierwszy usłyszałem u Stu McCreary’ego i czytałem o nich na łamach Positive Feedback. Wystarczy powiedzieć, że Stu bardzo wysoko ocenia BC-2. Słysząc jego system, mogę się tylko zgodzić. Dźwięk napędzany jego VR-4.5 jest bogaty, pełny, cudownie szczegółowy, z potężną sceną dźwiękową. Stu ma jeden z najprzyjemniejszych muzycznie systemów, jakie kiedykolwiek słyszałem.
Od tego czasu słuchałem BC-2 w różnych warunkach systemowych i w różnych pomieszczeniach. W moim pokoju korzystałem z kombinacji BC-2/BC-3 z moim cyfrowym front-endem Theta, głośnikami Von Schweikert VR-3 i Coincident Technology Troubador oraz okablowaniem Nirvana w całym pomieszczeniu. Im więcej słucham BC-2, tym bardziej jestem przekonany, że zespół Blue Circle osiągnął idealną równowagę, łącząc większość, jeśli nie wszystkie, zalety konstrukcji lampowej i półprzewodnikowej. BC-2 charakteryzuje się błyskawiczną reakcją, niesamowitymi szczegółami i nieograniczonym rozszerzeniem częstotliwości najlepszych wzmacniaczy półprzewodnikowych. Jednocześnie istnieje wspaniałe bogactwo harmoniczne i dokładność tonalna, jak w najlepszych nowoczesnych konstrukcjach wzmacniaczy lampowych. Osiąga się to bez śladu ziarnistości, zawrotów głowy, wzdęć lub nadmiernego ciepła. Głębia sceny dźwiękowej jest najlepsza, jaką słyszałem. Zarejestrowane szczegóły, atmosfera oraz poczucie powietrza i przestrzeni budzą podziw. W rezultacie, podobnie jak w przypadku przedwzmacniacza BC-3, nie mogę sklasyfikować BC-2 jako posiadającego charakter lampowy lub półprzewodnikowy. Zamiast tego po prostu prezentuje bogactwo informacji muzycznych w najbardziej naturalny i wciągający sposób.
Projekty z pojedynczą końcówką nie cieszą się reputacją basowych potworów. Zadania te zwykle pozostawia się dużym wzmacniaczom półprzewodnikowym, takim jak Krell, Classe, Bryston i Rowland, żeby wymienić tylko kilku. Podsumowując, BC-2 nie zapewnia tak dużej mocy pomieszczenia, do jakiej są zdolne duże wzmacniacze półprzewodnikowe. Ale byłem więcej niż podekscytowany, gdy odkryłem, że BC-2, napędzający głośniki Von Schweikert VR-3, osiągnął tak samo niski poziom rozszerzenia i miał szczegółowość basów dorównującą, jeśli nie przewyższającą, mojemu wzmacniaczowi Classe. To, czego ostatecznie BC-2 nie zapewnia, to surowa, nieograniczona moc. Na przykład My Classe Fifteen (175 Wpc) może produkować ścieżki perkusyjne i tym podobne z płynącym z serca uderzeniem, podczas gdy BC-2 nie zapewnia wystarczającej siły uderzenia. Jeśli potrzebujesz mocy półprzewodnikowej wykorzystującej brutalną siłę, być może lepszy będzie Blue Circle, ale założę się, że trudno będzie ci zbliżyć się do finezji BC-2.
W końcu mimo wszystko, jakkolwiek dobre są wzmacniacze BC-2 (a wierzcie mi, są aż tak dobre), przekonałem się, że posiadanie ich wymaga szczególnego rodzaju audiofila. Po pierwsze, BC-2 są nie tylko duże, ale rozpalone do czerwoności! Po godzinie słuchania wzmacniacze wywołują falę upałów, którą można poczuć z odległości trzech stóp. Jedyne miejsce, jakie mogę sobie wyobrazić, to podłoga, pomiędzy lub za głośnikami, z dużą ilością wolnego miejsca wokół – a nie dyskretnie schowane w szafce. Gilbert zapewnił mnie, że pomimo dużej ilości ciepła żaden z podzespołów nie jest obciążony więcej niż ułamek ich mocy znamionowej. Następnie należy docenić projekt, konstrukcję i wygląd. Chociaż niektórzy mogą nie zgodzić się na użycie drewna w obudowie, należy pamiętać, że drewno zostało wybrane jako pierwsze ze względu na jego specyficzne właściwości dźwiękowe. Ponadto BC-2 jest produktem wykonanym ręcznie zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Każde podwozie jest wykańczane i montowane ręcznie. Wewnętrznie nie są używane żadne płytki drukowane, całość jest okablowana punkt-punkt. Rezultatem jest, moim zdaniem, najwyższa audiofilska elegancja. Wreszcie, przy cenie ponad 6000 USD za parę potencjalny nabywca musi mieć znaczny dochód do dyspozycji. To jedyny powód, dla którego nie posiadam wzmacniaczy BC-2. Po prostu żyję w granicach swoich możliwości, te są poza nimi. Ale zazdroszczę tym, których na to stać. Osoby te zostaną poddane najnowocześniejszemu występowi muzycznemu.
Nie mam wątpliwości, że wzmacniacze Blue Circle BC-2 to kaliber referencyjny. Czy to najlepsze wzmacniacze na świecie? To niestety pytanie, na które, jak sądzę, nigdy nie będę w stanie odpowiedzieć. Biorąc pod uwagę różnorodne konstrukcje głośników, wymagania dotyczące mocy i osobiste preferencje dźwiękowe, nie sądzę, aby jakikolwiek wzmacniacz kiedykolwiek królował. Jednakże BC-2 należą do najlepszych wzmacniaczy, jakie słyszałem i jeśli kiedykolwiek znajdę się w posiadaniu dodatkowych 6000 dolarów, będę miał parę.
Na koniec:
Kosztujące około 6000 USD wzmacniacze BC-2 są bardzo drogie. Aby taki produkt mógł być rekomendowany, musi za nim stać firma zaangażowana w jego działanie. Z ulgą mogę powiedzieć, że chociaż Blue Circle może być małą firmą, przyjęła światowej klasy podejście do projektowania, pakowania i prezentacji swoich produktów. Codzienne działanie produktów Blue Circle przebiegało bez zarzutu. Wzmacniacze BC-3 włączają się po 3-sekundowym obwodzie łagodnego startu i występuje 30-35-sekundowe opóźnienie do momentu włączenia wyjścia głośnika. Żadnych stuków, stuków czy trzasków. Co więcej, Blue Circle posiada wbudowany kompleksowy układ zabezpieczający wzmacniacze i głośniki, które napędzają. Wreszcie, produkty są pakowane z dobrą dokumentacją użytkownika i dobrze zaprojektowanymi opakowaniami, aby chronić je przed zarysowaniami i wgnieceniami przez zespół UPS. Brawo Niebieskie Koło!
Wzmacniacz monobloki Blue Circle BC-2
Cena: 5999,95 USD za parę USD (w kolorze czarnego dębu)
Blue Circle Audio, Inc.
RR #1, Box A-0
Innerkip, Ontario
.
Hybrydy Lamm
Lamm Industries jest firmą drogą i jej hybrydowe wzmacniacze mocy też są odpowiednio wycenione, ale że wielu osobom ich brzmienie przypomina lampy dużej mocy, warto o nich napisać. Słuchałem ich na wystawie w Las Vegas, gdzie poznałem też Lamma.
M1.1, M1.2, M2.2, M2.2
Specyfikacja M1.2
HIGH IMPEDANCE SETTING minimum continuous sine-wave power, from 20Hz-20KHz with no more than: |
0.3% THD (FTC) @ rated line voltage > 110 Watts into 8 Ohms (Class A operation). |
0.3% THD (FTC) @ rated line voltage > 220 Watts into 4 Ohms (55 Watts Class A operation). |
0.5% THD (FTC) @ rated line voltage > 400 Watts into 2 Ohms (27.55 Watts Class A operation). |
1% THD (FTC) @ rated line voltage > 600 Watts into 1 Ohm (13.75 Watts Class A operation). |
soundstagenetwork.com, sierpień 2004 Marc Mickelson
Referencyjne wzmacniacze monofoniczne Lamm Industries M1.2
Projektanci dźwięku, podobnie jak recenzenci dźwięku, wszyscy od czegoś zaczynali. Początek Vladimira Lamma nastąpił wraz ze stworzeniem topologii hybrydowej stosowanej najpierw we wzmacniaczach produkowanych krótko pod marką Madison-Fielding, a następnie dla firmy noszącej jego imię, Lamm Industries. Hybrydowy, w pełni klasy A monoblok M1.1 był produkowany w niezmienionej formie przez dekadę, co jest znaczącym osiągnięciem w świecie audio, gdzie produkty są zwykle aktualizowane lub poprawiane w ciągu kilku lat od wprowadzenia na rynek. Recenzowałem M1.1 już w 1997 roku i stwierdzenie, że zrobił na mnie wrażenie, byłoby ogromnym niedopowiedzeniem. Przez jakiś czas używałem pary wzmacniaczy M1.1 jako wzmacniaczy referencyjnych i ostatecznie zostały one wyparte w moim systemie przez inne wzmacniacze Lamm, najpierw całkowicie lampowy ML1 typu push-pull, a następnie SET ML2.
Zbliża się zatem dekada używania wyłącznie wzmacniaczy (i przedwzmacniaczy) Lamm, a zrobiłem to po prostu dlatego, że naśladują one dźwięk muzyki na żywo w stopniu, którego nie potrafi większość innych produktów. Na rynku są wzmacniacze o większej mocy i takie, które w bardziej efektowny (a czasami subiektywnie lepszy) sposób poruszają pewne aspekty odtwarzanego dźwięku, ale elektronika Lamm nigdy nie przestaje dotykać tych z nas, którzy cenią ludzki portret muzyki, w przeciwieństwie do do takiego, który jest ściśle reprodukcją, portretem hi-fi.
Po dziesięciu latach nieprzerwanej produkcji, M1.1 stał się M1.2 i pierwszym wzmacniaczem Lamm noszącym oznaczenie Reference. Chociaż serce obwodu M1.2 Reference – zastosowanie półprzewodnikowych urządzeń wyjściowych i pojedynczej lampy 6922 – pozostaje identyczne jak w M1.1, wiele części zostało zmienionych, co nie tylko raczej inny wzmacniacz, ale także taki, który jest mocniejszy. Nominalna moc wyjściowa M1.2 Reference wynosi 110 W, co oznacza wzrost o 10% w porównaniu z mocą wyjściową M1.1. (Dzięki selektorowi obciążenia, który zmienia napięcie zasilania i prąd jałowy stopnia wyjściowego, M1.2 Reference jest w stanie dostarczyć pełną moc wyjściową klasy A do dowolnego obciążenia głośnika.) Lamm „przeprojektował głośniki wysoko- i wysokotonowe zasilacze niskonapięciowe dla przodu; wymieniono niektóre krytyczne części na wyższej jakości, które pojawiły się ostatnio na rynku; wprowadzono także pewne zmiany w stopniu wyjściowym.” Ponadto transformator mocy ma teraz odczep 230 V, więc M1.2 Reference (i nowy M2.2) działa przy napięciach 100, 120, 220, 230 i 240 woltów, 50–60 Hz. Ostatnia zmiana dotyczy ceny: M1.2 Reference kosztuje 19 590 dolarów za parę, co stanowi wzrost o ponad 1000 dolarów za wzmacniacz w porównaniu z ostateczną ceną M1.1.
M1.2 Reference wygląda identycznie jak Spartan M1.1 i moim zdaniem jest jednym z najatrakcyjniejszych dostępnych wzmacniaczy. Prawie krzyczy: „Jestem wzmacniaczem mocy!” zamiast próbować wyglądać jak serwer sieciowy lub inne urządzenie XXI wieku, którym nie jest. Podejrzewam, że niektórym audiofilom nie spodoba się jego przysadzisty, ciemny wygląd tak jak ja, ale nikt nie będzie źle oceniał obecności uchwytów z przodu i z tyłu. M1.2 Reference waży 75 funtów, a dzięki tym uchwytom noszenie go jest trochę łatwiejsze.
Jeff Fritz w naszej siostrzanej publikacji Ultra Audio jako pierwszy napisał o M1.2 Reference, w jego przypadku w ramach „Najlepszego systemu audio na świecie”. Zgadzam się z Jeffem co do ogólnej jakości dźwięku M1.2 Reference, który opisał jako „dźwięk neutralny tonalnie, ale o bogatej teksturze, który nie służy jedynie muzyce”. Jednak Jeff stwierdził, że musi się przyzwyczaić do brzmienia M1.2 Reference i że początkowo był po prostu „grzecznie pod wrażeniem”. Ja natomiast muszę dostosować się do brzmienia większości innych wzmacniaczy, zwłaszcza tych czysto tranzystorowych, dlatego tak szybko i łatwo dałem się oczarować M1.1, a teraz M1.2 Reference.
Jeden z najciekawszych eksperymentów związanych z dźwiękiem, jaki możesz przeprowadzić, jest prosty: usiądź w swoim pokoju odsłuchowym i porozmawiaj z osobą, której głos dobrze znasz (jeśli ta osoba potrafi śpiewać, tym lepiej). Kiedy się słuchamy, koncentrujemy się prawie wyłącznie na słowach, a nie na głosie mówiącej osoby, jego ataku, zaniku, wysokości, barwie i innych cechach definiujących. Jeśli słuchasz głosu, który dobrze znasz w swoim pomieszczeniu odsłuchowym – aktywnie słuchasz, tak jak robisz to w przypadku systemu audio – nie usłyszysz podobnego dźwięku z głośników. Jest bardziej stonowany, pozbawiony wyjątkowego nacisku, jaki większość sprzętu audio nadaje brzmieniu odtwarzanej muzyki. Atak i wybrzmienie nie są efektowne, ale są, a barwa, znaki rozpoznawcze tego głosu, który dobrze znasz, jest oczywista, ale nie podkreślona. Głos jest jaki jest. Ten eksperyment pokazuje, że dźwięk na żywo jest mniej dramatyczny i sensacyjny niż dźwięk odtwarzany, zwłaszcza jak my, audiofile, często go definiujemy, ale to prawda i nie można temu zaprzeczyć.
Niektórzy audiofile twierdzą, że muzyka na żywo i odtwarzana to dwie różne rzeczy i chociaż jest to technicznie prawdą, reprodukowana muzyka musi odzwierciedlać elementy muzyki na żywo, aby brzmiała wiarygodnie. „Wiarygodny” opisuje brzmienie wzmacniaczy referencyjnych M1.2, zwłaszcza według kryteriów eksperymentu „głos w pomieszczeniu”. Muzyka z M1.2 Reference brzmi po prostu realnie. Terminy „organiczny” i „naturalny” są często używane do opisania brzmienia elektroniki Lamma (użyłem ich nie raz), a tym, co starają się przekazać, jest poczucie realności i brak audiofilskiej widowiskowości, o której mówi Władimir Projekty Lamma przekazują. Chociaż w przypadku każdego wzmacniacza i przedwzmacniacza Lamm można uzyskać różne miksy i intensywności tej ogólnej charakterystyki, podobieństwo rodzinne jest zawsze obecne – i zawsze jest to coś, na co niektórzy audiofile zareagują z niemałym entuzjazmem. Ja się do nich zaliczam.
Ale nawet przy całej swojej naturalności wzmacniacze referencyjne Lamm M1.2 potrafią przekazać fajerwerki. Na przykład ich bas ma imponującą głębię i gęstość, wraz z odrobiną ciepła, która nadaje temu regionowi większą pełnię i rozkwit niż w przypadku większości wzmacniaczy czysto półprzewodnikowych. Czy to realistyczne? Dla mnie tak to brzmi, chociaż przyznaję, że bardziej napięty bas Simaudio W-6 był również bardzo spójny muzycznie. Mimo to szarpana struna elektrycznego basu jest miękka i bogata. Tak to przedstawia M1.2 Reference, który nadal zadowala się uderzeniem i uderzeniem bębna basowego.
W średnicy żaden wzmacniacz półprzewodnikowy, jaki słyszałem, nie jest w stanie dorównać M1.2 Reference, którego odwzorowanie głosu jest w dużej mierze powodem, dla którego elektronika Lamm jest nazywana przede wszystkim „naturalną” i „organiczną”. Istnieje poczucie wierności i piękna, złocista przezroczystość w sposobie, w jaki wzmacniacze referencyjne M1.2 przedstawiają środek pasma, i choć lampowe monobloki Lamm podnoszą to o krok, nikt, kto jest przyzwyczajony do często wytartych, a nawet wybielonych, środek wielu konkurencyjnych wzmacniaczy uzna wzmacniacze referencyjne M1.2 za coś gorszego niż doskonałe. Jedno z ostatnich odkryć, najnowsza płyta CD Maggi, Pierce’a i EJ, nieoficjalnie zatytułowana The Gold Album [EMPrecords CD5G] ze względu na kolor okładki, brzmi wspaniale w porównaniu z M1.2 References. Muzyka przypomina mi eklektyczny folk, w którym bawią się Holy Modal Rounders, doprawiony figlarnością The Presidents of the United States of America i słodkim głosem Maggi (nie lubi ujawniać swojego nazwiska), która brzmi bardzo przypomina Angie Hart z Frete! Jak wynika z materiałów PR, trio żyje razem jako „rodzeństwo zwyczajowe”, co może tłumaczyć wyrachowaną luźność ich muzyki. Niezależnie od tego, jakie to elementy, wzmacniacze referencyjne M1.2 przekazują je z taką szczerością i wielkością, jaką może dorównać bardzo niewiele wzmacniaczy.
Mogę mówić dalej, mówiąc o delikatnej górze, która jest całkowicie pozbawiona ziarnistości i ziarnistości, nawet przy bardzo dużej głośności; obfite drobne szczegóły; dynamiczna wydajność, której Lamm ML1.1 i ML2.1 nie mogą dorównać. Jednakże takie postępowanie tylko potwierdzi fakt, że te wzmacniacze robią wszystko na niezwykle wysokim poziomie, a tym samym zapewniają długoterminową satysfakcję – życie wypełnione muzyczną błogością. Minęło zdecydowanie zbyt dużo czasu, odkąd słyszałem M1.1, żebym mógł dokonać jakichkolwiek znaczących porównań między nim a M1.2 Reference, ale biorąc pod uwagę historię firmy, M1.2 Reference powinien znajdować się w linii produktów Lamm przez wiele lat . Dlatego będziesz miał mnóstwo okazji, aby usłyszeć referencje M1.2 i samemu ocenić. Jeśli będziesz miał szczęście, usłyszysz je napędzające głośniki Wilson Audio, dla których wydają się być zbudowane.
Jeśli bycie audiofilem oznacza dla ciebie muzykę (niestety, jest wielu audiofilów, dla których ona nie jest), wzmacniacze referencyjne Lamm M1.2 będą mądrym wyborem. Z pewnością są wyborem recenzentów i jednym z najlepszych wzmacniaczy, jakie można kupić.
Marc Mickelson
Lamm Industries M1.2 Cena: 19 590 USD za parę.
Gwarancja: pięć lat na części i robociznę, dwa miesiące na lampy.
Lamm Industries
2621 East 24th Street
Brooklyn, NY 11235
.
ze stajni McCormack VINTAGE
FIrma McCormack funkcjonowała od 1982 do 1996 roku. Potem została zlikwidowana. Wznowiła na jakiś czas działalność w 1998 jako McCormack Audio po zakupie przez Billa Conrada i Lwa Johnsona (Conrad-Johnson) jej aktywów na aukcji w południowej Kalifornii. Obecnie nie są jednak oferowane żadne urządzenia pod tą marką, nie ma też starych zapasów, a Conrad-Johnson design inc. oferuje jedynie serwis i upgrade starych urządzeń McCormak. Podobnie twórca marki Steve McCormak prowadzi obecnie firmę SMcAudio, która zajmuje się upgradem sprzętu.
Najbardziej znane i cenione są McCormack DNA-225, a następnie McCormack DNA-500, DNA-125 to słabszy mocowo DNA-225, ale brzmienie jest dokładnie z tej samej szkoły. Były też starsze DNA 1 i DNA 0.5.
DNA-125 jestem w jego posiadaniu
Połączenie autorytetu i finezji wzmacniaczy DNA-125, DNA-225 jest praktycznie nieporównywalne. Charakteryzuje się zarówno znakomitym uderzeniem i szczegółowością, jak i ostatecznie teksturowanym warstwowaniem muzyki z odpowiednią ilością przestrzeni i głębi. Brzmienie jest soczyste, wilgotne, tak, jakby żywa obecność zastąpiła to, co wcześniej było po prostu dobrym dźwiękiem. Przede wszystkim jest NATURALNY – naturalny w tym sensie, że jest najbliższy występowi na żywo jak można sobie wyobrazić. Dynamika? Ten wzmacniacz rozkłada to co zwykle brzmi jak jazgot, na części i przedstawia spójnie. Większość wzmacniaczy sobie z tym nie radzi. Nawet świetny Aleph2 firmy Pass Labs nie zapewniał takiej kontroli. Absolutnie solidny jak skała bas, trzewny oraz z niuansami i teksturą, bo moc 125w DNA-125 i 225w DNA-225 jest po prostu wystarczająca dla każdych kolumn. Średni bas jest tak bogaty i złożony, jak miało brzmieć nagranie i doskonale integruje się z niższym basem i jego przejściem w środek.
Dane DNA-225:
Półprzewodnikowy stereofoniczny wzmacniacz mocy z jedną parą wejść liniowych RCA
Moc ciągła: 225 W na 8 omów (23,5 dBW), 400 W na 4 omy (23 dBW) – oba kanały wysterowane
20 Hz–20 kHz, <1% THD
Czułość wejściowa: 1,25 V
Impedancja wejściowa: 100 kiloomów
Zniekształcenia harmoniczne: 0,5% (1 kHz, 8 omów)
Pasmo przenoszenia: 0,5 Hz-200 kHz, -3 dB
Stosunek sygnał/szum: 100dB
Pobór mocy: 1,1 A/130 W na biegu jałowym, 5 A/600 W dla pełnej mocy (8 omów).
trudno kupić na rynku wtórnym ten wzmacniacz, bo podaż jest mała, rzadko jest oferowany w bezpiecznym zakupie na terenie Europy
Recenzja DNA-225 w Stereophile w 2000r
Wzmacniacz mocy McCormack DNA-225
Mój wybór potwierdziła długoterminowa popularność DNA-1 i jego rodzeństwa, DNA-0.5. To był smutny dzień, kiedy ich producent, kalifornijska firma McCormack Audio z domu The Mod Squad, zbankrutowała, a te wspaniałe wzmacniacze stały się sierotami.
Ale był happy end. Nowa firma, McCormack Audio Corporation z Wirginii, której właścicielami są Bill Conrad i Lew Johnsonowie, znani z Conrada-Johnsona, oferuje bogato zaktualizowane wersje wzmacniaczy z serii DNA, a także nowy przedwzmacniacz/kontroler RLD-1 i będzie obsługiwać starsze Wzmacniacze McCormacka. SMc Audio Steve’a McCormacka oferuje również ulepszenia oryginalnych wzmacniaczy DNA, a Steve nadal jest duchem przewodnim tych nowych modeli, które zawierają aspekty oryginalnych projektów, większość ulepszeń SMc i kilka nowych zmarszczek. Szybko złożyłem ofertę na próbkę testową DNA-225.
Dowód DNA
Tytułową cechą wspólną wszystkich wzmacniaczy DNA jest koncepcja wzmacniacza węzła rozproszonego, opisana jako rozkład całkowitej pojemności zasilacza w postaci szeregu mniejszych kondensatorów, umieszczonych jak najbliżej poszczególnych tranzystorów wyjściowych. Ta bliskość umożliwia dostęp zgromadzonego ładunku do aktywnego urządzenia bez pośredniczących obwodów. Ponieważ każdy kondensator jest z konieczności mniejszy niż pojedyncze urządzenie, biorąc pod uwagę jego całkowitą pojemność, można zastosować typy o lepszym brzmieniu.
DNA-225 i mniejszy DNA-125 kontynuują tę tradycję, rezygnując z złożonego wzmacniacza serwo DC z oryginalnej serii, potrzebnego do kontrolowania offsetu i dryftu DC. Aby to osiągnąć, wzmocnienie DC jest znacznie zmniejszone, ale nie całkowicie do zera (wzmocnienie jedności); takie działanie, mówi Steve McCormack, mogłoby mieć wpływ na postrzeganą jakość basu. Jednakże, ze względu na niskie wzmocnienie DC, statyczne dostrojenie DC jest wystarczające do kontrolowania offsetu. Niskie wzmocnienie DC pozwala także firmie McCormack wykorzystać nowo dostępne kondensatory o wyjątkowych parametrach dźwiękowych, aby wykonać zadanie blokowania prądu stałego.
Ciekawscy mogą rozważyć wymianę swoich ulubionych czapek typu hotshot. Prawdziwi żądni przygód mogą poeksperymentować, całkowicie eliminując szeregowe nasadki wejściowe, chociaż mogłoby to narazić głośniki na działanie prądu stałego, który mógłby przejść przez wzmacniacz. Każda próba zmieni dźwięk i prawdopodobnie naruszy gwarancję. (Czy ktoś powiedział ulepszenie?)
DNA-225 charakteryzuje się także poprawioną topologią w stopniu sterownika J-FET/MOSFET, a także udoskonalonym polaryzacją stopnia wyjściowego. To pierwsze jest szczególnie krytyczne; stopień ten zaprojektowano tak, aby przecinał się przed stopniem wyjściowym, zapewniając wzmacniaczowi bardziej wdzięczną charakterystykę przeciążenia niż w przypadku źle działającego bipolarnego stopnia wyjściowego. Oczywiście duża moc wyjściowa DNA-225 sprawia, że takie zdarzenie jest mało prawdopodobne. Podobnie jak oryginalne DNA, DNA-225 jest wzmacniaczem rozsądnym.
Na przednim panelu znajduje się włącznik zasilania i wskaźnik LED, na tylnym panelu znajduje się para gniazd wejściowych RCA i dwie pary zacisków głośnikowych. Przewód zasilający i złącze IEC oraz bezpiecznik sieciowy uzupełniają funkcje zewnętrzne. Zamiast wycofującej się szarości ze starszej serii, DNA-225 ma matowo-srebrny panel przedni z dużym logo McCormack nad włącznikiem zasilania – coś w rodzaju DNA-1 w nowym kombinezonie.
Wielką niespodzianką było to, że włączyłem wyłącznik zasilania i usłyszałem… muzykę! Żyjąc tak długo z DNA-1, którego serwo DC wycisza sygnał wyjściowy na około 10 sekund, gdy wzmacniacz się stabilizuje, byłem zaskoczony natychmiastową satysfakcją, jaką zapewnia DNA-225. W instrukcji jest napisane, że okres docierania wynosi 50 godzin, a optymalna praca wymaga 30-minutowego rozgrzania, ale tego nie mogę ręczyć. Wzmacniacz wydawał się początkowo nieco twardy, ale to wrażenie szybko zanikło i nie powtórzyło się. Moja praktyka wkrótce polegała na tym, że przez większą część tygodnia zostawiałem wzmacniacz włączony, w weekendy odpoczywałem i od razu włączałem się do pracy po powrocie. nawet profilaktyczna rozgrzewka nie była tak naprawdę konieczna.
Przy wyłączaniu było odwrotnie: serwa w oryginalnym DNA-1 natychmiast przejmują kontrolę, wyciszając sygnał wyjściowy; Sygnał wyjściowy DNA-225 powoli zanika w miarę rozładowywania się końcówek zasilacza.
Test odsłuchowy
Zanim zdecydowałem się na DNA-225, rozważyłem inną rekomendację, nie wymienioną w instrukcji: Steve McCormack upiera się, że aby wydobyć ze wzmacniacza to, co najlepsze, potrzebny jest mocny przewód zasilający z rynku wtórnego.
Byłem sceptyczny, ale wypróbowałem standardowe kable IEC i Audio Power PL313-6, których używam z moim Rev.A DNA-1. DNA-225 brzmiał dobrze w obu przypadkach. Kiedy jednak kabel sieciowy Harmonic Technology Pro-AC11 podłączył wzmacniacz do ściany, było oczywiste, że Steve miał rację. Nie mogę pojąć, dlaczego 6-calowy kabel AC miałby tak wygładzać i zmiękczać balans tonalny wzmacniacza mocy, ale DNA-225 był znacznie lepszym wzmacniaczem z kablem Harmonic Tech AC i wszystkie moje komentarze odsłuchowe opierają się na jego użycie.
DNA-225 to niedźwiedź. Od czasu droższego Simaudio W-5 nie korzystałem ze wzmacniacza w jednej obudowie o tak pozornie nieograniczonej mocy. Używałem DNA-225 z Revel Studios i połączenie to było w stanie zapewnić czysty dźwięk na nieprzyzwoitym, bolesnym, wręcz niesąsiedzkim poziomie, znacznie przekraczającym to, co mogłem tolerować z oryginalnym DNA-1. Duże zmiany dynamiki mogą być ogromne, co było widoczne w przypadku VI Symfonii Mahlera (Glen Cortese/Manhattan School of Music Orchestra, Titanic Ti-257). Jeśli słuchałem pikantnych szczegółów w cichych fragmentach na rozsądnym poziomie, głośniejsze fragmenty wymagały – i osiągały – ogromne poziomy SPL bez zatorów. Przyrosty mikrodynamiki były dość wyraźne w przypadku wszystkich źródeł, a DNA-225 nadał muzyce żywość i sprężystość. Prawie zawsze było to orzeźwiające, ale w przypadku niektórych nagrań o mniejszej skali wymagane było ostrożne ustawienie wzmocnienia. Balans tonalny DNA-225 ewoluował od DNA-1, ale nowy wzmacniacz nie miał nic z oryginału w zakresie średniego basu; w bezpośrednim porównaniu wydawał się nieco chudy. Dłuższe odsłuchy potwierdziły, że DNA-225 był zdecydowanie dokładniejszy i nie brakowało mu niczego w zakresie średniego basu, ani uderzenia. Był napięty i mocny na samym dole, brzmiąc bardziej jak szacowny Bryston 7B-ST niż stare DNA. Wydaje się, że zmniejszenie wzmocnienia DC i zastosowanie nasadki blokującej DC nie spowodowało ani krzty kompromisu w zakresie odpowiedzi basowej.
Jednym z czynników towarzyszących temu wzorowemu działaniu w dolnej połowie widma było odsłonięcie górnego zakresu wzmacniacza. DNA-225 zapewnił w miarę płynne i wyraźne odwzorowanie głosu i nie został przyćmiony przez żadną ze standardowych płyt referencyjnych. Szczególnie doceniłem wydajność DNA-225 w zakresie średnich i wysokich częstotliwości w połączeniu z najlepszymi źródłami wysokiej rozdzielczości, chociaż na niektórych płytach precyzja wysokich częstotliwości wzmacniacza mogła zmienić się w ujawnienie pewnej jasności. Wydawałoby się, że DNA-225 ujarzmił ekstremalną górę DNA-1, która była tak pikantna w moich starych Apogees.
Nowe nagranie Fidelio Beethovena (Naxos 8.660070-71), pod dyrekcją Michaela Halásza, brzmiało absolutnie porywająco w odtworzeniu przez DNA-225. Chociaż z listy obsady możecie rozpoznać tylko kilka nazwisk, ten Fidelio dorównuje moim wieloletnim ulubieńcom z Klemperera i Furtwänglera – i w przeciwieństwie do tych klasyków, dźwięk jest pierwszorzędny. Waga i szczegółowość orkiestry wydawały się optymalne, bez nienaturalnego podświetlania głosów w zespołach wokalnych.
Moje uszy szybko przystosowały się do niewielkich różnic tonalnych pomiędzy DNA-225 i Sonic Frontiers Power 3, ale trudniej do różnic w obrazowaniu i scenie dźwiękowej. Rozmieszczenie instrumentów i głosów w DNA-225 było dość punktowe, ale jego obraz dźwiękowy był ograniczony bocznie przez głośniki i brakowało mu głębi. Zastąpienie DNA-225 DNA-1 poszerzyło i pogłębiło scenę dźwiękową zauważalnym kosztem precyzji i szczegółowości. Alternatywnie, jeśli mniej dopasowywałem się do Revel Studios lub przesunąłem fotel odsłuchowy znacznie bliżej (obie sztuczki sprawiały, że osie głośników krzyżowały się daleko za mną), DNA-225 emitował ekscytująco natychmiastowy dźwięk, szeroki i głęboki. Wielu słuchaczy bliskiego pola będzie preferować ten typ prezentacji.
W „Too Proud” głos Mighty Sama McClaina ( Blues Quest , AudioQuest AQ-CD1052) był wyraźnie obecny, a kombinacja podkładów została starannie ułożona na tylnej ścianie mojego pokoju. To było dźwiękowo porywające, ale niemal zbyt intensywne. Jeśli przywróciłem pokój do normalnego stanu i przełączyłem się na Power 3, nie zrezygnowałem z niczego w zakresie mocy, przestrzeni i płynności, ale zyskałem bardziej zrelaksowany przekaz, bardziej sprzyjający długotrwałej przyjemności muzycznej.
Jak już wcześniej przyznałem, te subtelne wrażenia zależą w dużej mierze od głośników, ich rozmieszczenia i akustyki pomieszczenia; Miałem wrażenie, że DNA-225 może być bardziej kompatybilny z głośnikami innymi niż Revels. Studia potrafią być dość bezwzględne, zwłaszcza na najwyższym poziomie, i czasami tworzą góry kretowisk, ku rozczarowaniu powiązanego sprzętu i źródeł. Miałem krótką okazję przetestować DNA-225 z (odpowiednio EQ) Kharma Ceramique 2.0, które recenzowałem w październiku i pomyślałem, że to połączenie brzmi znacznie lepiej. Rozbrajająco jedwabiste brzmienie średnich i wysokich tonów Kharma było idealnym uzupełnieniem żywotności DNA-225. Nie było problemów ze sceną dźwiękową ani jasnością, ale mnóstwo szczegółów i namacalność.
Podczas rygorystycznych ocen często polegam na nagraniach fortepianu, a system DNA-225/Kharma idealnie oddał krawędzie perkusyjne, tonację i wydźwięk zapierającego dech w piersiach wykonania Marca-André Hamelina „ The People United Will Never Be Defeated” Rzewskiego! (Hyperion CDA67077). Podobnie było w przypadku „Siboney” Rubéna Gonzáleza ( Przedstawiamy Rubéna Gonzáleza, World Circuit/Nonesuch 79477-2). Oczywiście brzmienie Hamelina było jaśniejsze i miało więcej pogłosu sali koncertowej niż fortepian Gonzáleza, nagrany w suchym studiu, ale oba fortepiany zostały zaprezentowane w odpowiedniej atmosferze. W rzeczywistości była to lekcja poglądowa na temat dopasowywania komponentów; DNA-225/Kharma dał mi alternatywny sposób na uzyskanie doskonałego dźwięku.
Test końcowy
Kiedy odsłuchiwałem oryginalne DNA-1, nikt nie patrzył mi przez ramię. Teraz, na mój wniosek, wpływa nieco większa waga. Nie ma wątpliwości, że DNA-225 jest lepszym wzmacniaczem niż DNA-1 lub że jego ulepszenia nadążają za postępowymi standardami. DNA-225 to jeden z najlepszych dużych wzmacniaczy na rynku. Ale prawdą jest również, że DNA-225 kosztuje prawie o połowę mniej niż cena DNA-1 z 1992 roku, a w tej kategorii cenowej nie brakuje konkurencji.
Mogę najlepiej polecić DNA-225 jako godnego następcę DNA-1, który udoskonala niemal pod każdym względem: rezerwy mocy wydają się nieograniczone, bas jest zwarty i hojny, rozdzielczość tonów i szczegółów jest doskonała, a równowaga harmoniczna jest wolna od tłuszczu. Steve McCormack znowu to zrobił.
Recenzja DNA-125 w Enjoy the Music w 2000r
Wzmacniacz mocy McCormack DNA-125
Ponieważ jestem posiadaczem tego wspaniałego, muzykalnego wzmacniacza, soczyście i wilgotnie brzmiącego, dobrze udającego lampę, zamieszczam jeszcze przedruk jego recenzji. Ten wzmacniacz rozkłada na łopatki wszystkie udające lampę produkty brytyjskie jak stare Nim NAP 250, Exposure IV i inne. Nie jest może tak świetlisty i perlisty jak Pathos Twin Tower oraz In Power, Blue Circle BC2 lub Pass Aleph 4, ale ma świetny bas i power oraz dużą moc 200W na 4ohm, która poruszy każdymi kolumnami, czego nie zapewniają wcześniej wymienieni.
Wzmacniacz McCormack DNA-125
Cała muzyka — wszystko.
Recenzja Jima Meroda
Kiedy nowy McCormack DNA 125 dotarł do Chez Blue Port, jego głęboko polerowana aluminiowa obudowa lśniła w popołudniowym spokoju Kalifornii ze złym zamiarem. Od dawna jestem fanem sprzętu McCormack. Kilka elementów jest centralnych w mojej codziennej pracy jako inżyniera dźwięku. Przez cztery lub pięć lat McCormack Headphone Drive sprawiał, że życie zawodowe było znośne w trasie, gdy zanurzałem się, dusza najpierw, uszy i palce w gotowości, nagrywając jazz i bluesa w każdym możliwym gorącym miejscu i zapomnianym przez Boga muzycznym zakątku. W zeszłym tygodniu Bill Magee’s Blues Band w Blind Melons w Pacific Beach. Tydzień wcześniej Tierney Sutton w Monteleone’s w Los Angeles. Następnej nocy Carl Saunders Sextet w Steamers Jazz Club w Fullerton. Dwie noce później Chris Colangelo’s Quartet ciężko i wiernie dążył do swojego pierwszego albumu na żywo.Ktoś musi to zrobić. A „bezsensowny” sprzęt Steve’a McCormacka zwiększa moje szanse na uchwycenie i zachowanie trudnego do nagrania na żywo, podczas występu, materiału. Istota mojej pracy nagraniowej „w terenie” jest definiowana przez często dziką dynamikę akustyczną. Podczas występu zespołu na scenie muszę radzić sobie z muzykami, którzy odchodzą od mikrofonu, monitorami scenicznymi, które przeciążają wiele mikrofonów, hałaśliwymi tłumami entuzjastycznych imprezowiczów, czasami niefortunnym przesłuchem akustycznym na scenie i wieloma nieprawdopodobnymi (ale na pewno się pojawiającymi) niespodziankami. Tak więc moc i dokładność McCormack Headphone Drive – o którym pisałem obszernie gdzie indziej – jest jednym z moich najprzydatniejszych narzędzi. Jeśli nie mogę usłyszeć, co dzieje się podczas występu, i usłyszeć tego z prawdą i delikatnością, moje szanse na uchwycenie dźwięku, którego chcę, znacznie maleją. Wprowadź tego inżyniera dźwięku „na miejscu” do jednej z jego enklaw masteringowych. Włącz nowy wzmacniacz DNA 125, świeżo wyprodukowany przez McCormacka z Wirginii. Pozwól mu się rozgrzać. Zaprezentuj mu surową, niemasterowaną muzykę z poprzedniej nocy.
I usiądź wygodnie, aby usłyszeć, co masz. Efekty pracy nad nagraniami na żywo nie są mniej istotne dla ostatecznego sukcesu niż godziny upychania 24-bitowych informacji na taśmie w klubie lub sali koncertowej. Mastering zaczyna się od skrupulatnej świadomości tego, z czym masz do czynienia. Dlatego też wyjątkowe monitory i wyjątkowe wzmacniacze są niezbędne. Przez pięć lat lub dłużej używałem w takiej pracy zmodernizowanego wzmacniacza McCormack 0,5. Przez ostatnie dwa lub trzy lata miałem do czynienia z różnymi oryginalnymi wzmacniaczami McCormack (0,5, 1,0 i 2), które zostały poddane niezwykłym ulepszeniom Steve’a McCormacka. W dziesiątkach przypadków mastering nagrań BluePort odbywał się z tymi bardzo niekolorowanymi, naprawdę dynamicznymi wzmacniaczami w ścieżce sygnału. Wzmacniacze McCormack mają długą historię niezakłamanej muzycznej wierności. Ich charakter, jako spójna zaleta brzmienia, to połączenie surowej mocy, muzycznej łatwości, szerokiego spektrum częstotliwości i całkowicie przekonującego poczucia umiejscowienia obrazu, głębi sceny dźwiękowej i odtwarzania otoczenia.Nie znam żadnego wzmacniacza, który oferowałby takie połączenie zalet za tak skromną cenę. Linia McCormack jest i od dawna jest standardem prawdziwej wartości audio na drogim, często zawyżonym rynku. Wchodzi, z nadzieją zapisaną w kodzie na obudowie, nowy McCormack of Virginia DNA-125. Ten wzmacniacz ma dyskretny wygląd, który zawsze charakteryzował sprzęt McCormack. Wzmacniacze DNA-125 i DNA 225 stoją w bezpośredniej linii swoich poprzedników wzmacniaczy, zarówno pod względem brzmienia, jak i estetyki. Dobra wiadomość, którą należy natychmiast przekazać, jest taka, że wizualnie nowe wzmacniacze są atrakcyjne — poprawa zewnętrznego wyglądu. Po tygodniach uważnego słuchania reszta dobrych wiadomości jest nie mniej natychmiastowa i bezpośrednia: te nowe wzmacniacze rozkołyszą Twoją łódź, Twój dom i Twoją silną, spragnioną muzyki duszę.
Przygotowanie
Kiedy pojawił się DNA 125, potrzebował lekkiej pracy nad stronniczością, którą projektant-twórca (wszechstronny geniusz muzyczny i elektroniczny) Steve McCormack zajął się od razu. Ten wzmacniacz dopiero niedawno trafił do salonów dealerskich, a mój egzemplarz był, jak sądzę, jednym z pierwszych, które opuściły blok produkcyjny. Chociaż w swojej początkowej (niedostosowanej) formie wzmacniacz był odrobinę ciemny w swojej prezentacji dźwiękowej, spodobało mi się to, co usłyszałem. Wzmacniacz po prostu zajął swoje miejsce między moimi głośnikami Cabasse Baltic-Stromboli i zaczął się popisywać. Może się to wydawać dziwnym sposobem charakteryzowania sprzętu audio. W końcu mamy tu do czynienia z obwodami wyciszającymi, które ożywają tylko wtedy, gdy przepuszcza się przez nie muzykę. W chwilach narcyzmu chciałbym myśleć, że takie brutalne instrumenty muzycznego psoty stają się „prawdziwe” tylko wtedy, gdy rodzaj pracy, którą wykonuję, budzi je do działania. W takiej fantazji może być cienka warstwa prawdy, ale każdy, kto zna się na elektronice audio, wie, że każda marka, każde urządzenie, każde udoskonalenie (lub modyfikacja) zmienia równanie muzyczne. Moja praca nagraniowa jest gotowa, aby stać się chwalebną lub ponieść porażkę w zależności od kaprysu nastroju wzmacniacza. Nigdy nie lekceważę zdolności wzmacniaczy do mówienia prawdy, „poprawiania prawdy” lub zniekształcania prawdy sygnałów muzycznych. W pogoni za wiedzą na temat moich nagrań często odtwarzam je (starannie wybrane utwory) na dużych zestawach do reprodukcji dźwięku, ustawionych tak, aby zaskoczyć tłumy na targach, konwencjach i tym podobnych. Eksperyment ze słuchaniem własnych nagrań odtwarzanych z tuzina lub więcej drogich systemów stereo lub dźwięku przestrzennego może sprawić, że zachowasz pokorę… lub ostrzec cię przed przydatnymi rzeczami w twojej własnej pracy i w hodowli dźwiękowej systemów, których słuchasz. Wzmacniacze występują w tylu dźwiękowych „smakach” i odcieniach możliwej muzycznej „prawdy”, ile wzmacniaczy jest na rynku. Zawsze bawi mnie idea absolutnej „dokładności” wzmocnienia… wyraźnej przejrzystości dźwięku. Jeszcze nie słyszałem, aby ten mityczny moment stał się rzeczywistością. Nie mam żadnych wątpliwości, że niektóre wzmacniacze posiadają osobliwy, uroczy sposób na muzykę, który może połechtać struny twojego serca. Inne mają zaskakujący sposób na silnie graficzną prezentację dźwięku. Jeszcze inne łączą te dwa nastawienia w nieanalityczny, ale nie przesadnie romantyczny świat audio. Wzmacniacze, które zrobiły na mnie największe wrażenie przez długi czas, to te, które mają wystarczająco dużo pewności siebie w kwestii dźwięku, aby zagłębić się w muzykę – w jej najbardziej dopracowane szczegóły – aby dostarczyć wyraźnego, żywego poczucia muzycznych niuansów i niuansów, które są wpisane przez sam łańcuch nagrywania. Wątpię, że wiele osób będzie słuchać takich wskazówek, ale w przypadku wzmacniaczy zdolnych do takiego rozróżniania, jeśli znasz się na mikrofonach i ich rozmieszczeniu (oraz innych technicznych aspektach nagrywania i masteringu), możesz „usłyszeć” sygnaturę konkretnego mikrofonu, nawet w przypadku nagrania, którego nigdy wcześniej nie słyszałeś. Jeśli wzmacniacz ma wystarczającą moc rozdzielczą sygnału, najmniejsze stopnie informacji dźwiękowej są dyskretnie ujawniane jako część muzyki. Zazwyczaj słyszy się znaczące mikroinformacje tylko z bardzo dużych wzmacniaczy. Ostatnio słyszałem, jak duże wzmacniacze Audio Research i BAT dobrze odtwarzają muzykę i również dostarczają takie „paski boczne” informacji dźwiękowej.
Wspaniałe dźwięki muzyki.
Oto McCormack DNA 125. Choć nie jest to największy wzmacniacz w tej serii, o mocy znamionowej 125 watów/kanał przy 8 omach (200 watów przy 4 omach), jest on wystarczająco solidny. Kiedy zainstalowałem go, nieco sadystycznie, przed nieubłaganymi głośnikami Apogee „Stage”, które obniżają obciążenie do 2 omów, DNA 125 wypadł bardzo dobrze… nie tak spektakularnie jak jego większy brat, DNA-225, ale mimo to całkiem dobrze. Test DNA-125 nie jest brutalnym, nieco obrazoburczym obciążeniem, takim jak głośniki Apogee „Stage”. Najlepiej przeprowadzić go na różnych głośnikach, które wiele osób zna: Vandersteen 2 i 3; Avalons; Silverline „Sonata” lub „Sonatina” i tym podobne. DNA-125 nie będzie miał i nie ma problemów z dopasowaniem się do długiej listy głośników. Możesz być pewien, że ten wzmacniacz utrzyma Cię w ryzach przed muzyką, którą lubisz najbardziej. Jest w tym niebezpieczeństwo, prawda? Być może ze wszystkich słów, które mogę wybrać, aby scharakteryzować ten wzmacniacz McCormack, tym, które najbardziej do niego pasuje, jest słowo „muzyczny”. To może być nieco dwuznaczne określenie, więc pozwólcie mi je nieco rozwinąć w odniesieniu do tego potężnego małego giganta wzmacniaczy. Wspomniałem, że DNA-125 od samego początku wydawał się „popisywać”. Ten pokaz dobrego humoru dźwiękowego nie został osiągnięty przez agresywną prezentację dźwiękową. Nie był to również pokaz bujności, przejrzałych niuansów audio Technicolor. To, co usłyszałem zaraz po wyjęciu z pudełka, było wzmacniaczem, który posiadał cichy autorytet: łatwość dźwięku i relaks, które zdradzały jego 125 watów na stronę. Prawdę mówiąc, nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek słyszał wzmacniacz tej wielkości, który wydawałby się w pełni kontrolowany nad każdym wymiarem dźwięku, który był mu podawany. Dla mnie, po dłuższym czasie słuchania, ten wzmacniacz ma tajemniczą jakość. Należy ją zdefiniować w kategoriach nadmiaru muzycznej mądrości. Ten wzmacniacz ma niemal arystokratyczne usposobienie: rezerwę emocji, kontrolę sygnału, siłę tłumienia, fizyczną wspaniałość… wszystko to czaruje słuch, wszystkie razem nigdy nie wydają się „dodatkowe” lub zagracone lub jakoś rywalizują o uwagę z przodu. Nie mam na myśli, że jest to wzmacniacz „odprężony”, jak można by powiedzieć, że wzmacniacze Rolanda były tradycyjnie. Nie jest też ciemny w sposób, w jaki wzmacniacze Krell są często cieniowane do niższych wymiarów widma dźwiękowego (pomimo początkowego momentu lekko złotego odcienia 125, który szybko zanika). DNA-125 stoi na środku sceny lub sali koncertowej i przenosi ogromną, szeroką, silną złożoność muzyki prosto do Ciebie, wokół Ciebie, z ogromnym wzruszeniem ramion – jakby nic się nie działo. I wszystko. Na początku mojej przygody ze wzmacniaczem, rzuciłem na niego ogromny, latynoski zespół perkusyjny. Był to koncert plenerowy, który nagrałem w California Plaza, w samym sercu śródmieścia Los Angeles. Czterech pełnych energii perkusistów (w tym lider i niezwykły szaleniec perkusyjny, Alex Acuna) plus trzy osoby grające na rogach z mikrofonem, fortepian, bas i wspaniała kubańska wokalistka, Lucrecia, wraz z jej dwoma wokalistkami wspierającymi z Kuby. W skali od dziesięciu do dziesięciu, energia tej sesji waży dziesięć plus. Być może to maniakalny miłośnik muzyki we mnie nie mógł się doczekać, aby dowiedzieć się, jak DNA-125 poradzi sobie z trudnym materiałem – w którym niezwykle szeroka i głęboka scena dźwiękowa jest „tam” na nagraniu do odtworzenia. Jeśli miałem jakiekolwiek wątpliwości, że ten wzmacniacz da radę, natychmiast się ich pozbyłem. BUM! Potężne rytmiczne uderzenia Alexa uderzają w środek sceny. Jego trzej demoniczni koledzy perkusiści podnoszą energię jeszcze bardziej za pomocą timbalesów, conga, bongosów, chakare i bloków. Justo Almario wyje, na czele swojej trzyosobowej linii frontu. I ruszasz! To nie jest muzyka dla wrażliwych. Jeśli lubisz salsę, jeśli lubisz boogie — jeśli byłeś jednym z kilku tysięcy krzyczących świadków na miejscu tej pięknej nocy pełni księżyca, zespołu i jeziora przed tobą, z trzema lśniącymi szklanymi wieżami oświetlonymi księżycem — jesteś we właściwym miejscu. Nagranie ma cię na pierwszym planie. Ma całą scenę. Gang Alexa nadchodzi tu i teraz.Instrumenty perkusyjne stanowią ciekawy test zdolności każdego wzmacniacza do radzenia sobie z pulsami dźwiękowymi o dużej gęstości, które czasami niosą ze sobą długie zaniki przejściowe, a innym razem zatrzymują się z nagłym uderzeniem. Wzmacniacz musi sprostać obu wyzwaniom z równym stopniem kontroli. Motto DNA-125 brzmi „Que Pasa?”. Nic nie przeszkadza temu urządzeniu. Po prostu odtwarza muzykę w taki sposób, w jaki muzyka znajduje się na taśmie lub płycie (lub winylu) oczekując na wydanie. Wzmacniacz przeszedł test przejścia przez ogień.Jeśli brzmię, jakbym lubił DNA-125, to dobrze mnie zrozumiałeś. Jestem pewien, że większość audiofilów uważa, że ich osobista drobiazgowość jest konieczna. Czepianie się szczegółów jest esencją audiofilii. Ja nie jestem wyjątkiem. W kręgu tego wspaniałego (głupiego, nigdy nie oglądaj się za siebie) wszechświata dźwiękowego mam dwie niemal obsesje: kable, które barwią sygnały muzyczne, które im daję, aby odtwarzały je z minimalną ingerencją redakcyjną; i wzmacniacze, które „popisują się” z mniejszym szacunkiem dla analogowej łatwości i czystości informacji muzycznych otoczenia niż dla ich własnej, gigantycznej wagi sygnału.Większe wzmocnienie, większa moc, większy prąd nie zawsze oznaczają coś lepszego. Najbardziej niezwykłe wzmacniacze mają trudny do zdefiniowania spokój i autorytet. Muzyka wydaje się po prostu pojawiać pomiędzy głośnikami i wokół nich. W przypadku dobrze nagranych, dobrze wzmocnionych prezentacji muzycznych głośniki nie tyle „znikają”, ile wydają się nieistotne — jakby były dziwnie oderwane od dźwiękowej wspaniałości, która cię w niej otacza.McCormack DNA-125 zbliżają się do tej rzadko osiągalnej magii. Przynajmniej tak się stało, z moim zestawem Cabasse Baltic-Stromboli, dokładnie w momencie, gdy zintegrowałem subwoofer Vandersteen z równaniem dźwiękowym. Chodzi o to, że jeśli przejmiesz kontrolę nad swoimi głośnikami i przednim końcem audio, DNA-125, pomiędzy, podniesie ich wydajność. Ale tutaj czyha niebezpieczeństwo. Jest problem, gdy tak namacalna muzyczna chwała pojawia się tak blisko w zasięgu ręki w domu. Człowiek kusi się, aby przejechać obok czekających zadań, aby pobyć z własnym uwodzeniem. Posiłki stają się mniej ważne niż ponowne słuchanie starych ulubionych utworów z nowym splendorem.Jestem świadomy, że taki priorytet można scharakteryzować negatywnie, jako egocentryzm lub coś gorszego. Kogo to obchodzi? Życie jest krótkie. Muzyka jest ważna. Świetna muzyka pięknie odtworzona pogłębia każde życie. Dzięki wzmacniaczowi McCormack DNA-125 masz doskonałą szansę na uzyskanie większej muzycznej i duchowej głębi. Z każdym rokiem jestem coraz mniej oczarowany naturą wzmocnienia. Najwyraźniej bardzo łatwo jest źle wykonać wzmocnienie pod jednym lub drugim względem. Albo odwrotnie, trudno jest wykonać wzmocnienie poprawnie.Wzmacniacze i kable mogą być zmorą muzycznego istnienia, jeśli cały czas żyjesz w otoczeniu muzyki na żywo. Ponieważ żyję w otoczeniu muzyki na żywo każdego tygodnia mojego życia, nadal dążę do lepszego przesyłania sygnału z powrotem na ranczo. A jednak, wbrew moim podejrzeniom, że wzmacniacz, którego chcę i potrzebuję, może nigdy nie powstać, powoli dochodzę do ostrożnego poczucia, że DNA-125 i jego większy krewny, DNA-225, skróciły dystans między moją wyidealizowaną nadzieją a tym, co jest zarówno możliwe, jak i przystępne cenowo tutaj i teraz.
I zwycięzcą jest…
Steve McCormack to bardzo sprytny facet. Nie chce zdobywać nagród za najbardziej ekstrawaganckie kosmetyczne dziwactwa. Wydaje się nie zważać na zasięg, jaki pozyskuje tak wielu guru designu, poszukując sprzętu, który nie ma znaczenia dla kosztów, a który usprawiedliwia się, zapewniając nas, że ostatni jeden procent jego audio nirwany nieuchronnie kosztuje dodatkowe dziewięćdziesiąt procent. Rutynowo słucham pary drogich monoblokowych wzmacniaczy lampowych, które kosztują więcej niż łączna suma pierwszych trzech samochodów, które kupiłem. Jednym z nich było nowe Volvo. Jestem uwiedziony magią dźwięku, ale magia dźwięku przybiera różne formy. Jedna z nich jest prosta do stwierdzenia i niewątpliwie trudna do wykonania (albo byłoby ich więcej): zrób właściwą muzykę. Pozwól muzyce wyrażać się na jej własnych zasadach, z rytmicznymi barwami, teksturami wokalnymi, spójnością widmową i wrodzoną klarownością melodyczną i pulsem harmonicznym. Mówiąc wprost, to właśnie robi ten wspaniały wzmacniacz.Jest niewiele wzmacniaczy, jakie kiedykolwiek słyszałem, w jakiejkolwiek cenie, które dorównują DNA-125 pod względem muzycznej poprawności, łatwości brzmienia i tego, co nazwę ambientową żywotnością i relaksem. Ten wzmacniacz pokazuje swoje zalety, nie przeszkadzając muzyce, którą tak wiernie odtwarza. Nie jest efekciarski. Nie powali cię pozornie nieskończonym rozszerzeniem górnego spektrum. Ale daje ci całą muzykę — wszystko. Gdyby nie zapewniał spokojnych, wiernych spojrzeń na sceny dźwiękowe, które nagrałem, odszedłbym od niego bez słowa. To najlepszy wzmacniacz, jaki kiedykolwiek słyszałem poniżej 2000 dolarów. To wspaniały wzmacniacz w jakiejkolwiek cenie.
Dane techniczne
Moc wyjściowa: 125 watów na kanał przy 8 omach i 200 watów na kanał przy 4 omach, oba kanały napędzane od 20 Hz do 20 kHz przy THD mniejszym niż 1%.
Impedancja wejściowa: 100 kOhm
Czułość wejściowa: 1,0 Vrms
Wzmocnienie napięciowe: 30 dB
Pasmo przenoszenia: -3 dB przy 0,5 Hz, 200 kHz
Stosunek sygnału do szumu: 98 dB
Zniekształcenia harmoniczne (1 kHz, obciążenie 8 omów): 0,05%
Polaryzacja sygnału: („Faza bezwzględna”): Nieodwracająca
Wymagania dotyczące zasilania (117 V/60 HZ): 0,65 A/80 W
przy biegu jałowym; 3,2 A/400 W przy przycinaniu (8 omów)
Wymiary: szer. 19″ x wys. 4 9/16″ x gł. 15″
Waga wysyłkowa: 37 funtów. Cena: 1695 USD
Producent
McCormack Audio Corporation of Virginia
2733 Merrilee Drive
.
ze stajni Clayton Audio VINTAGE
Firma Clayton Audio w pierwotnej formie już nie istnieje i pod dawną stroną internetową claytonaudio.com znajduje się inny podmiot, który zajmuje się innymi rzeczami niż produkcja wzmacniaczy.
Clayton Audio była firmą z siedzibą w St. Louis, zajmującą się produkcją referencyjnych wzmacniaczy dla tych, którzy cenią namacalność i elegancję naturalnego, żywego dźwięku. W tym celu firma produkowała wyłącznie wzmacniacze klasy A o jakości referencyjnej. Wzmacniacze były dziełem Wilsona Shena, byłego inżyniera projektanta IBM, który chciał wnieść część swojej wiedzy specjalistycznej do dziedziny audio. Wszystkie wzmacniacze Clayton wykorzystują precyzyjnie dopasowane półprzewodniki firmy Motorola o najwyższej specyfikacji.
Wszystkie wzmacniacze Clayton były ręcznie budowane jeden po drugim przez Wilsona Shena. Po zamknięciu firmy, można było przez wiele lat nadal zamawiać ręcznie wykonane egzemplarze, składane na zamówienie.
Clayton S40 (50w) końcówka mocy vintage, trudno ją kupić
Znamionowa moc wyjściowa: 50 watów x 2 ciągłe RMS na 8 omów, czysta klasa A, 100 watów x 2 ciągła wartość RMS na 4 omy, czysta klasa A
Zysk: 26dB
Impedancja wejściowa: 47K
Brak sprzężenia zwrotnego
Wymiary: 9,25 „W przez 20” D przez 9 „H
Ciężar 42 kg
Wszystkie wzmacniacze Claytona mają konserwatywne parametry znamionowe i posiadają ogromne rezerwy prądowe, aby z powodzeniem wysterować dowolne obciążenie głośników. Podwoją swoją moc wyjściową do 4 omów i zwiększą ją dalej do 1 oma przy pełnej stabilności. W całym urządzeniu zastosowano starannie dobrane części klasy audiofilskiej, w tym najlepsze okablowanie audiofilskie, szklane płytki drukowane ze ścieżkami z litego srebra (niespotykane w zastosowaniach audio) i kondensatory firmy Sprague, a także zaciski wiążące i wejścia RCA firmy WBT. Wszystkie elementy są dyskretne i ręcznie lutowane. W produkcie Clayton Audio nigdy nie znajdziesz żadnych elementów do montażu powierzchniowego! Wzmacniacze Clayton są zaprojektowane tak, aby radzić sobie z trudnymi obciążeniami w sposób wykorzystujący wszystkie tradycyjne zalety wzmacniaczy półprzewodnikowych – kontrolę basu, moc, dostarczanie prądu, szerokie pasmo przenoszenia – jednocześnie wytwarzając wyrafinowany, całkowicie pozbawiony ziarna dźwięk o wyjątkowej głębi i obrazowaniu, które przypomina – bez chęci naśladowania — najlepszy sprzęt lampowy.
były też modele
Clayton S70 (70w) końcówka mocy
Clayton M100 (100w) monobloki
Clayton M200 (200w) monobloki
Poniżej treść recenzji 3 wzmacniaczy Clayton IAR-80.com International Audio/Video Review
„Klasa 1a”
Clayton Audio S40 / M100 / S2000
Clayton jest obiektywnie najdoskonalszym wzmacniaczem półprzewodnikowym, jaki kiedykolwiek słyszeliśmy. Kropka.
To mówi wszystko i może wystarczyć jako całość. Ale oczywiście będziesz chciał dowiedzieć się więcej o tym niesamowitym produkcie.
Idealny wzmacniacz półprzewodnikowy powinien w przejrzysty sposób ujawniać wszystkie muzyczne informacje, które może dostarczyć źródło programu. Clayton może nam powiedzieć więcej o tym, co dostarcza nasze źródło programu, niż jakikolwiek inny wzmacniacz półprzewodnikowy.
Idealny wzmacniacz półprzewodnikowy powinien być neutralny, nie narzucać żadnej muzycznej osobowości. Po prawidłowym skonfigurowaniu, Clayton przewyższa wszystkie inne wzmacniacze półprzewodnikowe w momencie zaniku, dokładnie ujawniając sygnał muzyczny zawarty w twoich nagraniach. W równowadze tonalnej Clayton brzmi bardzo neutralnie. Pozwala uniknąć typowych pułapek w paśmie stałym w czułej wyższej średnicy, gdzie bipolarne wzmacniacze wydają się brzmieć jasno, naprzód i agresywnie, podczas gdy wzmacniacze FET wydają się brzmieć wgłębione i grzecznie powściągliwe.
Clayton jest również bardzo neutralny w odniesieniu do jakości tonalnej (zasadniczo trudny problem). Kilka innych doskonałych wzmacniaczy półprzewodnikowych nadaje spójną, ale nieco twardą i analityczną jakość tonalną całej muzyce, podczas gdy inne doskonałe wzmacniają konsekwentnie subtelną (i wprawdzie bardzo eufoniczną) płynność całej muzyki. Sam Clayton może być prawdziwym kameleonem. Jeśli na nagraniu znajduje się płynnie brzmiący nylonowy struny gitarowy, Clayton pozwala mu brzmieć płynnie, bez dodawania twardego szkliwa lub zatrzasku, który jest tak typowy dla brzmienia półprzewodnikowego. Jeśli istnieje trąbka z metalicznym zgryzem, Clayton pozwala jej brzmieć gryząco i ostro, bez zmiękczania, jak robią to niektóre wzmacniacze półprzewodnikowe i wiele wzmacniaczy lampowych.
Idealny wzmacniacz półprzewodnikowy powinien być szybki i niezmiernie szybki. Jak już wspominaliśmy wcześniej w poprzednich recenzjach IAR, prawdziwym dźwiękowym dowodem na bardzo wysoką prędkość jest przewiewna delikatność, a nie twardy, przejściowy atak, który imponuje naiwnym audiofilom. Silny atak wysokich tonów, objawiający się dźwiękiem w ciele stałym, jest w rzeczywistości dźwiękowym sygnałem, że wzmacniacz blokuje muzyczne informacje na szybkich przejściach, a zatem nie może w przejrzysty sposób ujawnić subtelnych szczegółów brzmienia muzyki, które zawsze towarzyszą każdej przemianie. Clayton, podobnie jak najlepsze wzmacniacze Electrocompaniet, jest tak szybki, że przejściowe ataki muzyki kończą się, zanim w pełni zarejestrują się w uchu / mózgu. Dzięki temu te przejściowe ataki wydają się naturalnie przewiewne, słodkie i delikatne,
Idealny wzmacniacz półprzewodnikowy powinien mieć doskonałą jakość basu, z głębokim przedłużeniem i ciasną kontrolą głośnika, bez kolorowego huku lub błotnistości. Wiele solidnych wzmacniaczy mocy dobrze tu działa, a Clayton jest tam wśród najlepszych. Idealny wzmacniacz półprzewodnikowy powinien być cicho cichy, zarówno pod względem elektrycznym, jak i mechanicznym. Clayton jest.
Najlepsze wzmacniacze mocy mają świetne obrazowanie stereo, co wynika nie tylko z dobrej separacji kanałów (w tym dynamicznej separacji za pośrednictwem zasilacza), ale również z doskonałej wewnętrznej przejrzystości. Tylko najbardziej przezroczyste wzmacniacze mogą odsłonić subtelne wskazówki, które pozwalają usłyszeć głębię, szerokość i atmosferę 3D, które zostały uchwycone w dobrym nagraniu stereo. Doskonała przezroczystość Claytona jest z pewnością głównym czynnikiem nadającym temu wzmacniaczowi znakomitą zdolność przetwarzania obrazu.
Idealny wzmacniacz półprzewodnikowy powinien brzmieć bardzo czysto i czysto, bez zniekształceń, grundge ani kruchości (co może być oznaką dystansowego zniekształcenia rzędu nieparzystego). Clayton, odpowiednio skonfigurowany, brzmi pięknie, nieskazitelnie i czysto, ale bez przechodzenia za burtę w niepłodność. I wydaje się to czyste nawet w trudnych warunkach, a nawet przy złożonym materiale programowym, a nawet na umiarkowanie głośnych poziomach przed przycinaniem. Wiele innych wzmacniaczy zaczyna brzmieć skompresowanym, błotnistym, zagmatwanym lub wręcz grundgy w złożone obciążenia i / lub gdy muzyka staje się skomplikowana. Ale Clayton pozostaje czysty, czysty i przejrzysty, wykonując doskonałą robotę, wykonując złożoną muzykę, taką jak utwory na chór i orkiestrę.
Idealny wzmacniacz półprzewodnikowy powinien brzmieć dynamicznie, żywy i otwarty, z nieograniczonym współczynnikiem szczytu. Jest to bardzo ważne z uwagi na dźwięki, ponieważ wysokie chwilowe szczyty, dzięki którym można usłyszeć muzykę na żywo, pomagają odtworzyć nagranie w sposób realistyczny. Te chwilowe szczyty są kompresowane w amplitudzie lub wydłużane w czasie przez mniejsze wzmacniacze, ale Clayton odtwarza te szczyty w sposób czysty, szeroko otwarty i z żywą dynamiką (pod warunkiem, że nie uruchamiasz wzmacniacza poza jego mocą wyjściową). Clayton bardzo dobrze ożywia muzykę.
Konstrukcja podstawowego podwozia Clayton jest niezwykła, z dużą głębią, ale bardzo małą szerokością (panel przedni ma zaledwie 9 na 9 cali na S40 i M100). Celem tego kształtu jest umożliwienie umieszczenia zespołu obwodów na bardzo małej przestrzeni, dzięki czemu długości przewodów są bardzo krótkie. Przyczynia się to do niebywale szybkiej prędkości Claytona, a także do jego dźwiękowej przejrzystości. Zapewnia również bardzo kompaktowy tylny panel, dzięki czemu złącza wejściowe i wyjściowe są bardzo blisko siebie. To stwarza niewielką niedogodność podczas początkowego podłączania wzmacniacza, ale Clayton brzmi tak dobrze, że nie będziesz chciał go rozłączyć (przynajmniej na kilka lat), a zatem ta niedogodność jest jedynie drobną jednorazową uciążliwością. Nawiasem mówiąc, kolumny łączące głośnik WBT są masywnymi, pięknie funkcjonalnymi jednostkami.
Cała górna część obudowy jest zajęta przez płetwy grzewcze, które są konieczne, ponieważ Clayton jest w pełni klasą A. Wzmacniacze True Class A mają tę zaletę, że brzmią bardzo czysto i przeźroczyście przy niskich poziomach głośności i utrzymują te zalety, gdy muzyka staje się głośniejsza i / lub bardziej złożona. Wynika to z faktu, że prawdziwe obwody klasy A, gdy są dobrze zaprojektowane, mają tę zaletę, że są odporne na stres, co oznacza, że ich warunki pracy w obwodzie pozostają prawie takie same, bez względu na poziom lub złożoność sygnału muzycznego (patrz IAR Journal 1-2 dla dalszych dyskusja na ten temat).
Podczas naszej oceny Clayton odkryliśmy kilka czynników, które sugerują, że znakomicie odkrywająca prędkość, przezroczystość i dynamika Claytona wynika częściowo z bardzo niskiego impedancji połączenia obwodu z linią elektryczną za pośrednictwem zasilacza. Jak omówiono w IAR Journal 1-2 i kolejnych artykułach IAR, układ wzmacniający wzmacniacza faktycznie działa jedynie jako zawór, a prawdziwe źródło sygnału wyjściowego wzmacniacza pochodzi z linii energetycznej za pośrednictwem zasilacza. Układ wzmacniający, który zajmuje tak zwaną ścieżkę sygnału, jest jedynie bramką, która moduluje energię, która faktycznie pochodzi z linii energetycznej i jest dostarczana z zasilacza.
Twoja linia energetyczna jest w rzeczywistości bardzo szybkim, bardzo niskim impedanckim źródłem energii. Jeżeli zasilanie wzmacniacza podnosi impedancję źródła i / lub jest powolne lub blokuje energię w jakiś sposób, to wzmacniacz jako całość nie może emitować energii tak szybko, tak czysto, tak przejrzysto, jak powinien, bez względu na to, jak dobrze obwód w tak zwanej ścieżce sygnałowej. Wydaje się, że Clayton ma bardzo bezpośredni dostęp do swoich zacisków wyjściowych z powrotem do zalet linii energetycznej. Innymi słowy, obwód zasilania elektrycznego i ścieżki sygnału Clayton nie pogarsza prędkości niskiej impedancji i dostarczania energii dostępnej z linii energetycznej.
Ten bezpośredni dostęp do zalet linii powerline z pewnością przyczynia się do kluczowych cech dźwiękowych Claytona, wspomnianych powyżej, doskonałej przejrzystości, szybkości, otwartej i energetycznej dynamiki i czystej czystości. W każdym wzmacniaczu energia i prędkość wyjściowa pochodzą z linii energetycznej, a Clayton, dzięki lepszemu obwodowi i mniejszemu obwodowi między linią elektryczną a wyjściem, zarówno w swoim zasilaniu, jak iw obwodzie przetwarzania sygnału, daje więcej możliwości. energia i szybkość, z których jest zdolna linia energetyczna, większa energia i szybkość, których wymaga reprodukcja muzyki, jeśli ma być żywy i realistyczny.
Ponieważ jest on tak przejrzysty, Clayton bardzo dobrze ujawnia jakość sygnału wejściowego. W ten sposób ujawnia się jakość twoich źródeł programu. Oczekuj, że Clayton będzie szczery i nie spodziewaj się, że ukryje błędy w źródłach programu muzycznego pod kocem płynnej płynności lub miękkiego rozmycia. Clayton również bardzo odkrywa jakość swojego innego sygnału wejściowego, wejścia linii energetycznej. Okazało się, że Clayton jest bardziej krytyczny pod względem jakości używanego przewodu zasilającego niż jakikolwiek inny wzmacniacz, który oceniliśmy. Z seryjnym standardowym kablem sieciowym IEC (takim jak standard z Clayton), dźwięk wzmacniacza ma nieco kruchy i solidny odlew, podobnie jak wiele innych doskonałych wzmacniaczy półprzewodnikowych. Opcjonalny przewód zasilający premium firmy Clayton wyeliminował to zabarwienie, wykazując, że zabarwienie pochodzi z ogólnego przewodu zasilającego, a nie z samego wzmacniacza. Kabel zasilający Pandora (wyprodukowany przez VansEvers) okazał się jeszcze lepszy. I, aby być całkowicie szczerym, najlepsze brzmienie pochodzi z eksperymentalnego przewodu laboratoryjnego (który niestety nie spełnia standardów bezpieczeństwa UL).
Tak więc, dla koni pełnej krwi pełnej, takich jak Clayton, ważną częścią prawidłowej konfiguracji dla najlepszego dźwięku jest przewód zasilający premium. To zamieszanie nie jest wadą Claytona; jest to raczej hołd złożony Claytonowi, a ponadto jest to kolejny dowód na naszą ocenę, że ten wzmacniacz niezwykle odkrywa przejrzystość. Chcemy, aby idealny wzmacniacz był możliwie jak najbardziej odkrywczy i możliwie neutralny. Niektóre inne wzmacniacze, na przykład te ze złożonym lub powolnym zasilaniem, często narzucają odgłos ich zasilania na wyjściu, a możliwości brzmieniowe wzmacniacza są często ograniczane przez jego zasilanie.
Kiedy samo źródło zasilania staje się czynnikiem ograniczającym, wtedy jakość przewodu zasilającego nie ma znaczenia, ponieważ zasilanie wzmacniacza jest najsłabszym ogniwem w łańcuchu, a zatem nie jest możliwe (podobnie jak wzmacniacz całość) odkrywania różnic między przewodami zasilającymi, a nawet ujawniania wielu innych informacji na temat sygnałów wejściowych wzmacniacza, w tym muzycznego sygnału wejściowego, jak również energetycznego sygnału wejściowego energii. Z drugiej strony, z bardzo odkrywczym wzmacniaczem, takim jak Clayton, będziesz w stanie usłyszeć i docenić różnice pomiędzy sygnałami muzycznymi lub występami, a także różnice między różnymi źródłami energii (np. Za pomocą różnych kabli zasilających), które, jak Zapamiętajcie, są prawdziwe źródło wyjścia wzmacniacza. Właśnie dlatego Clayton najlepiej ujawnia własną neutralność (np
Mimo że Clayton jest wrażliwy na kabel zasilający i wymaga tego od niego, wydaje się, że zręcznie wybacza korupcję, taką jak RFI w samej linii. Celowo wstrzykiwaliśmy RFI do naszej czystej linii laboratoryjnej, a dźwięk Claytona nie pogarszał się bardziej niż inne wzmacniacze poddane temu testowi. Odkąd Clayton zaczął na wyższym płaskowyżu niż inne wzmacniacze, pozostał na wyższym płaskowyżu, nawet gdy linia elektryczna się zabrudziła. Ponieważ niska impedancja, szybki, neutralny dostęp do energii linii energetycznej wydaje się tak ważny dla sonicznej wyższości Claytona, nie zalecamy stosowania kondycjonerów liniowych szeregowo z Claytonem, chyba że masz naprawdę straszny powerh hash.
Jak wspomniano powyżej, dwoma aspektami konstrukcyjnymi, które przyczyniają się do uprzywilejowania Claytona, są jego kompaktowe wymiary (dla krótkich, szybkich, czystych ścieżek sygnałowych) i jego działanie klasy A, które wymaga dużej powierzchni żeber ciepła dla dużego ciągłego rozpraszania ciepła, które Wymagana klasa A. Te dwa aspekty projektowania oczywiście bezpośrednio sprzeczne. Całkowity obszar nagrzewnicy jest ograniczony, jeśli chcesz zachować kompaktową obudowę dla optymalnej prędkości, przezroczystości i czystości. A jeśli powierzchnia żeber ciepła jest ograniczona w czystej konstrukcji klasy A, to również ograniczona jest moc wyjściowa. Ten sam podstawowy obwód Clayton jest dostępny w kilku modelach. Wersja stereo S40 (2950 USD) emituje 40 watów na kanał. Nowsza wersja monobloku M100 (6500 USD / para) emituje 100 watów mocy mono z każdego podwozia, każde podwozie ma taki sam optymalny rozmiar jak wersja stereo i ma w zasadzie ten sam zespół obwodów elektrycznych (ale oczywiście poświęca się wyprowadzeniu 100 watów zamiast 40 + 40 watów stereo). Swoi S2000 zasadniczo podwaja parę monobloków M100 dla każdego kanału, podłączonych w konfiguracji zmostkowanej, aby uzyskać zrównoważony wzmacniacz stereofoniczny (podobny do nowej konfiguracji McCormack DNA-500). S2000 to z pewnością najlepsza okazja w linii Clayton, ponieważ daje ona w sumie 4 M100 amperów za jedyne 8800 $, a przy tym daje moc 300 watów na kanał (moc wyjściowa jest ponad dwukrotnie większa, gdy łączysz dwa wzmacniacze razem). okablowany w konfiguracji zmostkowanej, aby uzyskać zrównoważony wzmacniacz stereofoniczny (podobny do nowej konfiguracji McCormack DNA-500). S2000 to z pewnością najlepsza okazja w linii Clayton, ponieważ daje ona w sumie 4 M100 amperów za jedyne 8800 $, a przy tym daje moc 300 watów na kanał (moc wyjściowa jest ponad dwukrotnie większa, gdy łączysz dwa wzmacniacze razem). okablowany w konfiguracji zmostkowanej, aby uzyskać zrównoważony wzmacniacz stereofoniczny (podobny do nowej konfiguracji McCormack DNA-500). S2000 to z pewnością najlepsza okazja w linii Clayton, ponieważ daje ona w sumie 4 M100 amperów za jedyne 8800 $, a przy tym daje moc 300 watów na kanał (moc wyjściowa jest ponad dwukrotnie większa, gdy łączysz dwa wzmacniacze razem).
Warto wspomnieć, że jakość dźwięku Claytonów jest w zupełnie innej lojalności niż to, co zapewniają Krella i Levinsona. Produkty Levinson i Krell są przydatnymi porównawczymi benchmarkami, ponieważ są tak wysoko cenione przez recenzentów. Clayton brzmi co najmniej dwa razy lepiej niż wzmacniacze Levinsona i Krella, praktycznie w każdym ważnym aspekcie dźwiękowym. Clayton jest daleko lepszy: przejrzystość; zindywidualizowana rozdzielczość (zamiast miękkiego rozmazu słyszanego zarówno w Levinson, jak i Krella, zwłaszcza w kotwicach); wyrazić jeszcze delikatną szybkość (zamiast rozmytej otępiałości usłyszanej w kotwicach Levinsona i Krella); żywe i realistyczne muzyczne barwy i barwy (zamiast rozrzedzonych szarości Levinsona); czysta czystość (zamiast drobnego, piaszczystego grundge słyszanego w Krella); neutralność (Clayton jest tak neutralny, że potrafi precyzyjnie oddać skrajne dźwięki muzyki, takie jak płynność gry na gitarze przy metalowym ujęciu trąbki, podczas gdy Krell i Levinson narzucają swoje własne wygładzone barwy, okradając trąbę trochę naturalnego ugryzienia, a także obrabowanie gitary z pewnej płynności). Podsumowując, skromnie wycenione Claytony po prostu dłubią w tych droższych benchmarkach świata audio.
Potężny głośnik Clayton S2000 o mocy 300 watów na kanał powinien zapewnić Ci wszystko, czego potrzebujesz, do dowolnej kombinacji głośnika, pokoju i muzyki. Jego potężny mięsień jest konkurencyjny w stosunku do dużych potworów z Krell, Levinson, Jeff Rowland itd., A jego jakość dźwięku jest o wiele lepsza, a jego cena 8800 USD jest znacznie niższa. Nie możesz prosić o więcej. Jeśli twój budżet jest skromniejszy, okazało się, że nawet najmniejszy zasilany Clayton, 40 wat na kanał S40, może wypełnić nasz duży pokój referencyjny (30 na 25 na 14), aby zaspokoić poziomy głośności podczas prowadzenia całkiem nieefektywnych głośników. Ale ten najmłodszy Clayton nie nadaje się do wstrząsania ścianami ani do wysadzania cię z fotela. Najmłodszy Clayton wyraźnie daje ci znać, kiedy skończy ci się nad głową. Istnieje szybkie przejście od bardzo czystego dźwięku do dość brudnego dźwięku, wskazanie występującego obcięcia. Sugeruje to, że Clayton nie zawiera tak zwanych miękkich układów obcinania (i na pewno celowo tak, ponieważ sama obecność tych obwodów na ścieżce sygnału może zagrozić najwyższej jakości dźwięku, do której dąży i osiąga Clayton). Wracaj do objętości włosów i wracaj do pięknego czystego dźwięku. Clayton ma wbudowany układ zabezpieczający, który chroni przed niepożądanymi obciążeniami lub warunkami sygnału. Sprawdziliśmy, że działa bardzo dobrze, a wzmacniacz po prostu wycisza się na kilka sekund, po czym ponownie naciska na normalną pracę. ponieważ sama obecność tych obwodów na ścieżce sygnałowej może naruszyć ostateczną jakość dźwięku, do której dąży i osiąga Clayton). Wracaj do objętości włosów i wracaj do pięknego czystego dźwięku. Clayton ma wbudowany układ zabezpieczający, który chroni przed niepożądanymi obciążeniami lub warunkami sygnału. Sprawdziliśmy, że działa bardzo dobrze, a wzmacniacz po prostu wycisza się na kilka sekund, po czym ponownie naciska na normalną pracę. ponieważ sama obecność tych obwodów na ścieżce sygnałowej może naruszyć ostateczną jakość dźwięku, do której dąży i osiąga Clayton). Wracaj do objętości włosów i wracaj do pięknego czystego dźwięku. Clayton ma wbudowany układ zabezpieczający, który chroni przed niepożądanymi obciążeniami lub warunkami sygnału. Sprawdziliśmy, że działa bardzo dobrze, a wzmacniacz po prostu wycisza się na kilka sekund, po czym ponownie naciska na normalną pracę.
Kompaktowa konstrukcja obudowy Clayton pomaga zachować rozsądną cenę, ponieważ koszt pakietu w wzmacniaczach mocy jest ściśle związany z rozmiarem opakowania. I oczywiście, pod względem najwyższej jakości dźwięku, Claytony są prawdziwymi okazjami, ponieważ przewyższają one brzmienie solidnych wzmacniaczy mocy kosztujących o wiele więcej (te 30 000 + luksusowe potwory). Potrzebujesz wzmacniacza Clayton, ponieważ daje ci wgląd, pozwalając ci usłyszeć teksturę muzyki lepiej niż wszystkie inne solidne wzmacniacze. Chcesz Clayton, ponieważ odtwarza muzykę z wyraźniejszą przejrzystością, lepszą artykulacją i delikatniejszą finezją w całym spektrum niż jakikolwiek inny wzmacniacz półprzewodnikowy. Chcesz Clayton, ponieważ gra muzykę o lepszej neutralności niż jakikolwiek inny wzmacniacz półprzewodnikowy, daje płynność od gitary i metalicznego ugryzienia z trąbki z równą łatwością. Wgląd, artykulacja, neutralność. To właśnie odróżnia Clayton od innych wzmacniaczy półprzewodnikowych i stawia Clayton na wyższym plateau niż praktycznie wszystkie inne wzmacniacze półprzewodnikowe. Właśnie dlatego chcesz Clayton.
Jeśli Twój lokalny dealer nie oferuje zapasów Clayton, możesz skontaktować się z nimi pod adresem: Clayton Audio, 8151 Stratford Ave, Clayton MO 63105 USA; telefon 314-862-6017, faks 314-862-0765. Ich strona internetowa to: www.claytonaudio.com.
.
ze stajni Resolution Audio
Resolution Audio Cantata C50. Prowadziłem testy i odsłuchy tego wzmacniacza przez tydzień
W tej wersji jest to wzmacniacz zintegrowany, ale Cantata występuje także jako wersja Music Center, z wbudowanymi przetwornikiem DAC oraz obsługą muzyki przez sieć oraz pilotem w standardzie. Piękny, elegancki industrialny design, niesamowita faktura obudowy. Cantata C50 zapewnia sterowanie głośnością w domenie analogowej: w krokach 1 dB od -70 do -30 dB, w krokach co 0,5 dB powyżej. We wzmacniaczu są trzy gniazda bananowe na kanał (- + i masa). Żółte środkowe otwory są podłączeniami masowymi dla niektórych rzadko występujących głośników, takich jak Tannoy.
Wzmacniacz posiada dwa wejścia RCA i dwa XLR, które są oznaczone jako A B C D. Regulacja głośności odbywa się za pomocą małych przednich przycisków lub opcjonalnego pilota. Pilot, który trzeba dokupić, steruje głośnością i źródłami. Potwierdzeniem każdej zmiany jest białe podświetlenie zza matrycy z otworami. We wzmacniaczu jest jeszcze wejście lan do połączenia z Cantata Media Center lub z siecią. Za pomocą aplikacji Apple poprzez sieć można także sterować wzmacniaczem poprzez produkty Apple (iPhone, iPad itp), bez udziału pilota, który z tego powodu jest opcjonalny. Wzmacniacz zawsze pokazuje literę wejściową, po której następuje numer głośności. Wyświetlacz jest bardzo duży i bardzo czytelny w całym pomieszczeniu i może być przyciemniony.
Moc znamionowa wzmacniacza Resolution Audio Cantata C50 wynosi 50 W na kanał przy 8 Ω, któremu towarzyszy wzrost napięcia 26,5 dB, nie jest dostosowany do dużych spadków impedancji . Pobór mocy w trybie czuwania jest poniżej 1 wata, podczas gdy maksymalny tryb aktywny zużywa 160 watów.
wymiary i waga, dystrybucja
43cm x 23cm x 5cm (17″ x 9″ x 2”)
6 kg (13 lbs.)
brak dystrybucji w Polsce (2020r), choć jest wielu dystrybutorów w innych krajach Europy. Niezbyt często pojawia się ten wzmacniacz na rynku wtórnym, a ceny cechują dość duże rozbieżności. W 2011r cena tego modelu wynosiła 4000$, a wersji Music Center 6850$.
obecnie jest już wersja 2.0, z poprawionym układem wyposażonym w dedykowane kondensatory T-Network w zasilaczu.
Opcjonalny pilot od wersji Media center
Wzmacniacz jest dostarczany w drewnianej skrzyni zamykanej na rzepy.
Architektura wzmacniacza jest nietypowa. Aby dowiedzieć się, jaki typ ogólnej architektury obwodów łączy ta konstrukcja, potrzebna jest krótka historia. C50 to wspólne przedsięwzięcie absolwenta MIT Jeffa Kalta i Denisa Morecrofta z brytyjskiej firmy DNM Audio. Mottem DNM jest „radykalnie inne myślenie w wysokiej wierności”. DNM słynie z pionierskich prac w obudowach z pleksiglasu, trójwymiarowych płytkach drukowanych, filtrach kompensacyjnych osadzonych w kablach i kondensatorach sieci T, z których C50 ma cztery. Platforma wzmacniacza PA3Δ zawiera wszystkie te zaawansowane rozwiązania. W przypadku C50 Jeff podpisał kontrakt z Denisem na tuning obwodów i nieco zwiększoną moc w stosunku do własnych maszyn. Obwód rozpoczyna się stopniem wzmocnienia wzmacniacza operacyjnego, po którym następuje regulacja głośności PGA-2320 i układy bipolarne. Kończy się to uzupełniającym stopniem wyjściowym klasy A / B.
Jego mosfety są odsprzęgane 5-milimetrowymi przekładkami z tlenku glinu o dobrej przewodności cieplnej bez właściwości magnetycznych, aby uniknąć interakcji prądów wirowych z metalową obudową Resolution. Zasilacz zawiera unikalną regulację prądu stałego, jego mały toroid jest przeznaczony do wszystkich funkcji przetwarzania, wyświetlacza i trybu czuwania. Spędzono dużo czasu na doskonaleniu brzmienia, także dla niskich poziomów odtwarzania, których wielu użytkowników faktycznie słucha przez większość czasu. Strojenie obwodów wykorzystuje ugruntowane podejście Denisa do eliminacji mikrooscylacji ultradźwiękowych i zniekształceń intermodulacyjnych, które zwykle są spowodowane błędami sprzężenia zwrotnego.
Wiele lat temu Denis podjął badania nad projektowaniem sprzężenia zwrotnego wzmacniacza, aby odkryć pewne kluczowe zasady, w dużej mierze ignorowane przez projektantów audio. Zasady te są oparte na konwencjonalnej teorii sterowania. Ponieważ są stosowane ultradźwiękowe zakresy częstotliwości to nie mają jednak wpływu na konwencjonalne pomiary wzmacniaczy audio. A jednak są wyraźnie słyszalne! W rzeczywistości końcowe strojenie wzmacniacza odbywa się na ucho, przy niewielkich zmianach w zakresie od 100 kHz do 1 MHz.
Konfiguracja
Wzmacniacz był podłączony do DAC L1541 Gold oraz kolumn na głośnikach kewlarowych Scan speak 18W 8546 z wysokotonowym Esotec D260 Dynaudio, w okablowaniu RCA XLO Signature, kable głośnikowe zielone Ortofon 8N, zasilający to Audio Note ISIS.
Brzmienie
Lepszym wyborem będą kolumny dwudrożne do tego wzmacniacza, niż trzydrożne. Najlepiej aby miały 8 ohmów, ale i 4 ohmowe dawały radę, byleby impedancja była liniowa. W kolumnach trzydrożnych często jest więcej anomalii w impedancji i spadki miejscami do 2ohmów, a ten wzmacniacz tego nie lubi.
Pierwsze wrażenie w odsłuchu to jakby połączenie brzmienia Pathosa Twin Tower z najstarszym NAIMEM Nait, ale o większej mocy, bardzo lampowy charakter, ale całokształt pod względem perfekcyjności i wierności brzmienia przebił brzmienie lampy 300B w klonie wzmacniacza Western Electric, na lampach 300B jakie były fabrycznie. Po zmianie lamp na PSVANE 300B UK Design, różnica ta zanikła lub przechyliła się nieznacznie na korzyść lampowca.
Niesamowite, nie wierzyłem, że tak może zabrzmieć jakikolwiek wzmacniacz tranzystorowy, który nie jest w klasie A Single Ended. Posiada on tyle emocji i życia, a do tego niesamowitą przestrzeń, powietrze, brak jakiejkolwiek granulacji, detal, porządek, dźwięk wysoki, szeroki i głęboki. Jest on tak szczegółowy, wierny oraz precyzyjny, czego nie będzie w stanie zwykle osiągnąć lampowiec. Trzeba tylko nieco głośniej słuchać Cantaty C50, bo przy cichym odsłuchu brakuje mu nieco dynamiki, co jest typowe dla wzmacniaczy tranzystorowych, bo lampy lepiej radzą sobie przy niskich poziomach.
Najniższy bas jest generalnie mało obecny, ale ten średni jest energetyczny i maskuje tą lukę. Dźwięk ma tylko mniej słodkości i lukru od dobrej lampy 300B (oraz EL34, 845) i jest nieco chłodniejszy i mniej poetycki/angażujący (nie snuje opowieści muzycznej aż tak jak trioda), ale całokształt może dla wielu i w odpowiedniej konfiguracji być ciekawszym przeżyciem niż wzmacniacz lampowy, szczególnie, że jednak moc 50W jest bardziej uniwersalna niż 7-8W. Nie o moc tu jednak chodzi, tylko o niesamowitą jakość brzmienia, a przede wszystkim wierność i dokładność. Po bezpośrednim powrocie do niezłego wzmacniacza 300B z seryjnymi lampami miałem wrażenie, że ta lampa ma mało życia, w porównaniu do Cantaty C50 Resolution Audio. Ale to jest efekt szybkiej zmiany urządzenia (bo jest zupełnie inny charakter i wyraźnie gorszy detal, wielkość sceny dźwięku w 300B), bo po dłuższym odsłuchu dobrej lampy okazuje się, że mimo wszystko ona bardziej, angażuje i łapie za duszę, mimo widocznych deficytów (gorsza gładkość, mniej powietrza, mniej wierne brzmienie, mniejsza scena itp w lampie) względem tego tranzystorowca. Wszystko zależy też od jakości lamp, gdyż po wymianie we wzmacniaczu seryjnych lamp 300B na PSVANE UK Design trudniej było się z nim mierzyć Cantacie, bo różnice były mało zauważalne lub brzmienie było lekko na korzyść Lampowego klona Western Electric.
Całościowo BRAWO dla Cantaty, może jest tylko zbyt doskonała brzmieniowo? Trudno znaleźć lepiej brzmiącego tranzystorowca.
resolution audio cantata c50 review
resolution audio cantata c 50 test
resolution audio cantata c50 opinie
.
ze stajni McIntosh
McIntosh MC754 (100w) jest modelem vintage, chociaż firma istnieje nieprzerwanie od 1949r. Wzmacniacz wygląda i gra jak lampowy, ale jest w 100% SS, brzmienie bardzo ciepłe, muzykalne, zachęcające. Świetna separacja kanałów. Wydajność prądowa słaba – raczej dla 8 ohmowych, łatwych dwudrożnych kolumn, czyli podobnie jak Pathos Twinn Tower lub Pass Aleph.
Efektywna moc wyjściowa (20 Hz – 20 kHz) stereo – 100W+100W (4ohm, 8ohm), mono- 200W (8ohm)
Impedancja obciążenia wyjściowego stereo – 4 omy, 8 omów, mono – 8 omów
Charakterystyka częstotliwościowa: 20 Hz-20 kHz+0 – 0,25 dB
Czułość wejściowa/impedancja:1,4 V, 2,5 V/20 kiloomów
Pobór energii: 400 W (maksymalna)
Wymiary: szerokość 33,3cm wysokość 14,1cm głębokość 24,4cm
Waga: 9.8kg
produkowany 1988-1992
.
ze stajni ModWright
ModWright Instruments to amerykańska firma, która powstała w 2000 została założona przez Dana Wrighta. Produkuje preampy lampowe i tranzystorowe wzmacniacze mocy. W projektowaniu wzmacniaczy mocy KWA 150 oraz młodszego KWA 100 uczestniczył Alan Kimmel. Końcówka KWA 100SE ze względu na przystępną cenę i wysoką moc to firmowy bestseller. Od KWA 150 różni się mocą i tranzystorami w stopniu prądowym (MOSFET-y zamiast bipolarnych). Nie zmieniono zasadniczej konstrukcji, która jest symetryczna. Sercem wzmacniacza KWA100 jest dzieło Alana Kimmela – pojedynczy napięciowy stopień wzmocnienia, nazwany „Monolitycznym stopniem muzycznym”.
KWA 100SE pokazuje muzykalność, przestrzeń, ciepło, ale również kontrolę basu. Pokazuje bez problemu przestrzeń i słodycz niektórych instrumentów. Bez trudu różnicuje i wydobywa kontrasty, a to przekłada się na emocje, które towarzyszą słuchaniu. Wydobywa subtelne detale nawet przy cichym graniu i jest rzetelny oraz precyzyjny, a przy tym pokazuje w muzyce ludzki wymiar.
Modwright KWA-150 lub Modwright KWA-100SE
.
ze stajni Vincent
Vincent to marka stworzona w Niemczech przez Uwe Bartel, choć produkcja odbywa się w Chinach. Niemiecka marka VINCENT została zarejestrowana w 1995 roku jako znak towarowy Sintron Distribution GmbH w Iffezheim/Niemcy. Rozwój produktu i projektowanie odbywa się w Niemczech.
Vincent SP-331 jestem w posiadaniu od 3 lat
Hybrydowa końcówka mocy Vincent SP-331, której używam od kilku lat z kolumnami Kevlar SS 18w8546 + Satoti TW29R oraz DAC 4* PCM63 + DF1704. System ten nie jest opisany na tym blogu, gdyż mam go poza domem.
Tej końcówki mocy słucham z lampowym przedwzmacniaczem Lamm Klon by Marmik i dźwięk tego zestawu jest bardzo lampowy i potężny jak z 150W z lampy 8*6550 VTL ST 150. Można nazwać go też magicznym.
Wzmacniacz skupia się na detalach i budowaniu nastroju. Delikatnie ocieplona średnica nie ocieka miodem jak lampy EL34, ale brzmi naturalnie i fizjologicznie. Mało jest dźwięków ssss więc sopran i ogólnie głosy kobiece nie są zniekształcone, czy nieprzyjemne. Występy brzmią wiarygodnie. Mocny kontrabas brzmi wybornie. Świetnie wypadają także instrumenty perkusyjne, z delikatną grą miotełek, szklistym połyskiem wibrafonu oraz bogactwem przeszkadzajek. Potężny i dobrze kontrolowany jest też bas tego wzmacniacza. Moc 150W 8ohm / 300W 4ohm się czuje. Bas bez ociągania narasta i wygasa, zapewniając z klasą stabilny fundament.
.
Inne propozycje
Niektóre konstrukcje Boba Carvera są bardzo cenione i grają podobnie do lampy. Był on jednak dość kontrowersyjnym projektantem i opinie o jego konstrukcjach bywają skrajne.
Wzmacniacze Lavardina, końcówki mocy i monobloki Electrocompaniet (byłem w posiadaniu) otrzymują wysokie oceny od entuzjastów lamp, podobnie końcówki Plinius SA-100, a także stare Naimy (najstarsze Nait, NAP 250 olive – byłem w posiadaniu) i stare Exposure Super XVIII i IV (byłem w posiadaniu) nieźle próbują naśladować lampę. Słyszałem nieraz system ze wzmacniaczem Naim, który brzmiał łudząco podobnie do lampy, ale zawsze był to system z integrą lub gdzie nie było przedwzmacniacza firmowego Naim (uważam, że stanowi on wąskie gardło w tej marce) tylko inny lepszy przedwzmacniacz.
U mnie tak gra końcówka NAP 200 sterowana z DACa Accuphase DC91, to połączenie daję na prawdę lampowe brzmienie. Powyższe propozycje mają zwykle ocieplone barwy, takie zbliżone do klasy A, albo są w klasie A (Plinius).
Wzmacniacze tranzystorowe SS o brzmieniu lampowym
Wzmacniacze tranzystorowe o brzmieniu podobnym do lampowego,lampy