Tekst z 2021r
Line Magnetic LM-508iA
na rynek EU i USA siostrzany, oznaczony LM 805iA i oczywiście 2x droższy.
LM-508iA test review
Line Magnetic LM 805IA test
Ten wzmacniacz niedługo nabędę i samemu zrecenzuję, bo jest to bardzo ciekawy wzmacniacz, który brzmi jak wzmacniacz 100W, ale słuchałem go w cudzym systemie gościnnie i krótko. Tymczasem zamieszczam tłumaczenie (googla) recenzji Lasse Svendsena LM-805IA opublikowanej w marcu 2019 roku. LM-805iA / LM-508IA są to siostrzane konstrukcje i nawet w praktycznie identycznej obudowie. Różnice zapewne są kosmetyczne tak jak było z modelem LM-34iA i 211iA oraz LM-518iA i aktualnym LM-845iA oraz LM-608iA.
„Świecący mistrz dźwięku”
Line Magnetic Audio 805iA to zdecydowanie jeden z najlepszych wzmacniaczy lampowych, jakie testowaliśmy.
- Typ: zintegrowany wzmacniacz lampowy
- Moc: 2 x 48W klasa A
- Technologia: Lampy próżniowe, 300B, 6SL7, 6SN7, 805
- Połączenia: trzy niezbalansowane, jedno wejście wstępne
- Wejście gramofonu: Nie
- Wyjście słuchawkowe: Nie
- DAC: Nie.
- Sieć: Nie
- Wymiary i waga: 43 x 27,5 x 41,5 cm, 42 kg
Kiedy zapaliło się światło, wiedziałem, że z systemu wydobywa się muzyka. Potem lampy za kratą zrobiły się ciepłe, a wzmacniacz wypełnił dźwiękiem salon. Ciepły, miękki i komfortowy dźwięk.
Wzmacniacze lampowe wyszły z mody, ale nigdy nie zniknęły, a produkują je tak znani producenci, jak McIntosh, Audio Research, Conrad Johnson, Jadis czy Air Tight.
Jest coś w lampach i sposobie, w jaki tworzą muzykę, co sprawia, że wiele osób wciąż wyznaje dźwięk wzmacniaczy lampowych.
Podobnie bracia Zheng w Zhuhai w Chinach, którzy stoją za głośnikami i wzmacniaczami o dźwięcznej nazwie Line Magnetic Audio.
Produkują lampy próżniowe według starych receptur, a wzmacniacze od 3 W wzwyż.
Zmienne sprzężenie zwrotne
Zintegrowany wzmacniacz z trzema analogowymi wejściami liniowymi, bez wejścia gramofonowego, ale o mocy 48 W na kanał.
Wzmacniacz wykorzystuje tylko jedną lampę na wyjście, tutaj jest to 805 napędzane lampą 300B, co zapewnia tzw. rozwiązanie single-ended, w przeciwieństwie do push-pull, gdzie do wzmocnienia efektu stosuje się dwie lampy na wyjście.
Trzy lampy znajdują się przed stopniem wyjściowym (6SL7, 6SN7), a użytkownik może małym śrubokrętem regulować prąd biasu lamp wyjściowych i tłumienie przydźwięków.
Ale najfajniejszą rzeczą w LM-805iA jest możliwość regulacji ujemnego sprzężenia zwrotnego w czterech krokach. Negatywne sprzężenie zwrotne służy do tłumienia potencjalnych zniekształceń na stopniu wyjściowym, a efekt tego można usłyszeć w głośnikach, gdy wybierzesz poziom sprzężenia zwrotnego.
Najlepszy balans uzyskałem ze sprzężeniem zwrotnym w kroku 2. W kroku 1 obraz dźwiękowy został przesunięty daleko do przodu, podczas gdy basy stały się luźniejsze. Krok 2 zaostrzył pejzaż dźwiękowy, poprawił się bas i balans, a kroki 3 i 4 bardziej wyciszyły kontrast dynamiczny. Pamiętaj, że zależy to od używanych głośników, więc wrażenia mogą się różnić w zależności od obciążenia głośników.
Negatywne sprzężenie można regulować w czterech krokach i ma to słyszalny wpływ na dźwięk.
Klasa A
Wzmacniacz zintegrowany wydaje się skomplikowany. Stalowe, aluminiowe i godne zaufania przełączniki i przyciski dają wrażenie solidnej jakości. Wśród podzespołów LM-805iA znajdziemy nie tylko potężne transformatory i lampy, ale także kondensatory Mundorf N-Cap, MIT (multiCaap) oraz potencjometr ALPS.
Dwie lampy 805, każda zasilana własną lampą 300B użytą jako sterującą, dostarczają 48 W na kanał w tak zwanej pracy w klasie A. Jest mniej wydajny system niż standardowe rozwiązanie klasy AB, ale pozwala uniknąć zniekształceń przełączania sygnału.
Line Magnetic zapewnia również przyzwoitą specyfikację stosunku sygnału do szumu na poziomie 87 dB, szerokością pasma do 50 kHz i zniekształceniem 1%. Choć ta ostatnia wartość nie wydaje się zbyt imponująca, ale jest to norma we wzmacniaczach lampowych, bo chodzi o zniekształcenia trzeciej harmonicznej, na które uszy nie są tak wrażliwe.
Mocny i ciepły
Połączenie lamp w bardzo liniowym połączeniu, praca w klasie A i stosunkowo duże pasmo przenoszenia, daje wzmacniaczowi atrakcyjne walory brzmieniowe.
Pasował jak ulał do Klipsch Cornwall III, ale doskonale radził sobie również z naszymi monitorami referencyjnymi. Mniejsze Dynaudio Contour 20 nie są tak wydajne, jak łatwo zasilane kolumny Klipsch, ale nie miało to wpływu na wzmacniacz, który nic sobie z tego nie robił.
Zapomnij o liczbach, wzmacniacz jest postrzegany jako znacznie mocniejszy, niż sugerują liczby. Ma również dobrą przyczepność do głośników podczas głośnego grania. W porównaniu do np. McIntosha MA252 o mocy 100 W nic nie wskazuje na to, że 805 ma mniejszą moc.
Tworzy ogromny pejzaż dźwiękowy Oh Mercy Boba Dylana. Reakcja basu jest zadziwiająco potężna, a wzmacniacz ma stalową kontrolę nad dużymi 15-calowymi basami Klipscha. Jeśli wolisz oglądać świat przez złote soczewki okularowe, może to nie być ten wzmacniacz. Nie owija dźwięku w welur, nie smaruje go miodem, ma ciepłą i pełną sygnaturę dźwiękową.
Wełnianego dźwięku trzeba szukać gdzie indziej, bo dźwięki na koncercie Keitha Jarretta w Kolonii są dobrze zachowane, a wzmacniacz na 40-letnim nagraniu tworzy niesamowitą głębię i dźwięczny obraz dźwiękowy.
Samogłoski są właściwie nieco smuklejsze niż ja osobiście to wolę, ale całkiem dobrze pasuje do wzmacniacza. Ponieważ stosunkowo okrągły bas w większości to rekompensuje, ale daje też fortepianowi koncertowemu nieco mniejszą ścieżkę dźwiękową. Tutaj ważne jest dopasowanie do głośników, aby uzyskać optymalne warunki dla wielu barw, jakie wzmacniacz może odtworzyć.
Próba z Dire Straits Love Over Gold z 1982 roku sprawiła mi wiele radości, bo gorący wzmacniacz lampowy (lampy bardzo się nagrzewają, ale mają siatkę), nadał perkusji Pick Withers fenomenalny ciężar. W Private Investigations myślałem, że basy poluzują się z pudełek, ponieważ wzmacniacz lampowy naprawdę dał żelazo w basie. Ale jednocześnie miał dobrą kontrolę dynamiki basu.
Dynamiczny kontrast błyszczy, a wzmacniacz działa błyskawicznie na transjenty. Góra ładnie i komfortowo schodzi w wyższych oktawach i mimo ogromnej mocy w dole, nie schodzi tu do piwnicy w dole. Ale to nieistotne, bo wbrew wszelkim uprzedzeniom wobec wzmacniaczy lampowych, Line Magnetic gra przede wszystkim jak nowoczesny wzmacniacz tranzystorowy.
Wniosek
Line Magnetic 805iA jest ciężkim, żarzącym się wzmacniaczem lampowym z kilkoma wejściami, który musi być podgrzany, aby działał najlepiej. Ale potem gra lepiej od większości tego, co słyszeliśmy w tym przedziale cenowym. Ma zadziwiająco wybuchową dynamikę – szczególnie w basie – i tyle ciepła w dźwięku, ale balans nie przeskakuje w parodię. Zabija pewne uprzedzenia i jawi się jako ekscytująca alternatywa dla bardziej uznanych wzmacniaczy producentów w podobnym przedziale cenowym.
LM-508iA test review
Line Magnetic LM 805IA test
LM-508iA opinie
Line Magnetic LM 805IA review
LM-508iA test
Line Magnetic LM-805IA opinie